top of page

WPROWADZENIE DO PODSTAWOWYCH PRAC WR BIONA

7. Przekształcenia

Nowa droga poznania analitycznego

 

Przekształcenia to książka, która w porównaniu z omawianymi poprzednio pracami Biona wydanymi przez Oficynę Ingenium (Bion, 1967/2014, 1962/2011, 1963/2012) prezentuje się jako jeszcze trudniejsza w odbiorze. Reakcje frustracji czy zniecierpliwienia, jakie czytanie tej pracy może wywołać wydają się więc zrozumiałe. Czytelnik zmagać się musi nie tylko z tematem, ale też z własnym zniechęceniem skomplikowanym, wymykającym się zrozumieniu tekstem i z kryzysem zaufania do autora.

 

Jeśli reakcje takie uznamy za wskazówki podobne do tych, jakie dostarcza przeciwprzeniesienie, można domniemywać, że książka ta zrodziła się ze zmagań Autora z gigantem – z tematem, jakim jest istota poznania analitycznego. Faktycznie, była ona przełomem w jego myśleniu. Stanowiła zmianę kierunku poszukiwań analitycznych – od dochodzenia prawdy poprzez głównie racjonalne abstrakcyjne dociekania – w stronę intuicyjnej ekspresji twórczej. Bionowskie „O” rodziło się w tych trudnych i bolesnych zmaganiach. Trzeba jednak przyjąć, że żadna droga poznania i żadna analiza nie są od nich wolne. 

 

Poprzednie książki Biona wydają się stosunkowo prostsze. Prowadzą one jednak konsekwentnie do niniejszej pozycji, która jest trzecim tomem cyklu czterech podstawowych prac Biona (Bion, 1962/2011, 1963/2012, 1970/2010). Czyli ten poprzedza je Po namyśle (1967/2014), która w porównaniu z Przekształceniami przypomina elementarz, bo w tym zbiorze jego wczesnych artykułów Bion rzeczywiście stawiał pierwsze kroki w formułowaniu swoich odkryć. Za przykład nich posłuży rozdział „Teoria myślenia” (Bion, 1967/2014), który można uznać za wstęp do zasadniczych czterech dzieł Biona. W pierwszych dwóch tomach tej „tetralogii” — uczenie się na podstawie doświadczenia i Elementy psychoanalizy — Czytelnik śledzi rozwój myślenia Biona o doświadczeniach psychoanalitycznych i istocie zjawisk, którymi zajmuje się psychoanaliza. Z kolei w następującym po Przekształceniach tomie Uwaga i interpretacja Autor ujawnia „przekształcenia” swych rozważań, wynikłe właśnie z tego nowego nurtu myślenia. Nurt ten kieruje nas w stronę  nieosiągalnego O, ale i też odmawia nam komfortu jego posiadania.

 

Używając symboli wprowadzonych przez Biona w tej książce i stosowanych do oznaczania elementów procesu przekształcenia, można uznać książki wiodące do Przekształceń za opis stanu wyjściowego – T α. Przekształcenia byłyby próbą przedstawienia samego procesu przekształcenia T, a ostatnia książka tetralogii, Uwaga i interpretacja przedstawiałaby rezultat dokonanego przekształcenia, czyli T ß.

 

Bion nadaje pojęciu przekształcenia znaczenie uniwersalne, ale zajmuje się przede wszystkim jego specyficznym zastosowaniem do psychoanalizy. 

 

W tej książce przedstawiam metodę krytycznego podejścia do praktyki psychoanalitycznej, a nie nowe teorie psychoanalityczne. Odwołując się do analogii z pracą artysty i matematyka, stawiam tezę, iż praca psychoanalityka winna być traktowana jako przekształcenie pewnego urzeczywistnienia (tj. doświadczenia analitycznego) w interpretację lub serię interpretacji. Wprowadzam dwa pojęcia: przekształcenie i niezmienniczość. W książce omawiam te pojęcia i ich zastosowanie w rozwiązywaniu problemów praktyki psychoanalitycznej. Terminów zapożyczonych z filozofii i innych dziedzin używam do celów psychoanalitycznych, gdyż znaczenie, jakim te terminy już obsadzono, bliskie jest znaczeniu, jakie próbuję przekazać. Gdy piszę o „przekształceniu” lub „niezmienniczości”, uznaję za oczywiste, że omawiam psychoanalizę. Moje rozumienie tych pojęć stanie się – mam nadzieję – jaśniejsze, gdy będę ich używał (s. 61).

 

Czytelnik orzeknie, czy rzeczywiście ta nadzieja się spełni; czy pogrążywszy się w powikłanym wątku dociekań Biona wynurzy się z niego z lepszym zrozumieniem, czy tylko z większa świadomością własnej niewiedzy. Jeśli doświadczy obydwu tych odczuć, wydaje się, że książka spełni swoje zadanie – umożliwi kontakt z zawartym w niej O.

 

O i przekształcenia

 

Biona oznacza jako O

 

[…] prawdę absolutną każdego obiektu i prawdę o nim; zakładamy, iż istota ludzka nie może tej prawdy poznać; można dowiedzieć się o jej istnieniu, uznać i odczuć jej obecność, ale nie można jej poznać. Można się z nią zjednoczyć. Nauka zakłada jej istnienie, ale nie sposób jej odkryć metodami naukowymi. Każde odkrycie psychoanalityczne wymaga uznania jej istnienia, z-jedno-czenia się nią i ewolucji. Mistycy religijni zbliżyli się chyba najbardziej do opisu doświadczenia O. Zarówno nauka, jak i religia zakładają istnienie O. Możemy też powiedzieć, iż religia, tak samo jako nauka, potrzebuje podejścia naukowego i w obu przypadkach podejście to okazuje się równie bezużyteczne, dopóki nie dojdzie do przekształcenia K→O (Bion, 1970/2010, s. 93).

 

O, jak wynika z jego istoty, wymyka się definicji. Można o nim myśleć jako o nieosiągalnym absolucie, idealnym Platońskim bycie, istocie boskości, Kantowskim noumenonie. Grotstein definiuje O lapidarnie jako „absolutna prawdę o ostatecznej rzeczywistości”. Wyłanianie się O Bion określa słowami Miltona, jako,

 

„…świat ten powstający z głębi

Wód mrocznych, potem jak został wyrwany

Z nieskończoności bezkształtnej i pustki”

 

W momencie kiedy punktem wyjścia, substratem i obiektem analitycznym staje się w myśleniu Biona O, nieodzowny staje się model przekształceń.

 

Umysł zyskuje dostęp do pierwotnej, i z zasady niepoznawalnej, „ostatecznej rzeczywistości” tylko poprzez przekształcenia, które mniej lub bardziej wiernie odzwierciedlają jej „prawdę” i w mniejszym lub większym stopniu ją zniekształcają.

 

Odzwierciedlające tę prawdę przekształcenie musi zawierać elementy odpowiadające podstawowym, prawdziwym właściwościom – „istocie rzeczy”. Są to aspekty, które nie zostają zmienione poprzez sam proces przekształcenia, i pozwalają rozpoznać w produkcie przekształcenia (T ß) elementy sytuacji wyjściowej (T α). Elementy takie Bion określa terminem zapożyczonym z geometrii jako niezmienniki.

 

W przekształceniach i w Przekształceniach O figuruje jako ich zasadniczy punkt odniesienia. 

Jak pisze Grotstein (2007): 

 

Funkcją przekształcenia jest przetworzenie Absolutnej Prawdy o neutralnej i bezosobowej Ostatecznej Rzeczywistości w personalną i subiektywną prawdę o rzeczywistości (s. 55). 

 

Użycie dużych lub małych liter ma znaczenie w tym sformułowaniu. 

 

Bion nie przypisuje sobie zdolności do przekazywania prawd objawionych. Niewątpliwie jednak skupia się na istocie poznania – jego istocie, którą nazywa O, oraz na analizie procesu, prowadzącego do poznania, określanego przez niego jako K. Przekształcenia stanowią punkt zwrotny w myśleniu Biona – są zarówno próbą uchwycenia przejścia od K do O, jak i opisem ich dialektycznej współzależności. Autor proponuje nowy sposób myślenia o tych zjawiskach.

 

Droga do poznania „niewiadomego” (które dla Biona nie jest równoznaczne z „nieświadomym”) prowadzi nie tylko poprzez obserwacje z użyciem zmysłów i racjonalne dociekania (przekształcenie w K). Rozpoznanie znaczenia może nastąpić tylko poprzez obcowanie z nim samym („bycie”, „stawanie się” O). Takie w dużej mierze pozazmysłowe (intuicyjne) doświadczanie to ważna część drogi, którą Biona określa jako przekształcenie w O. Bion daje priorytet przekształceniu w O, które, jego zdaniem, winno prowadzić do K, a nie odwrotnie. K jest jednak potrzebne do tego, by nieuchwytną prawdę wyrazić i przekazać. Można więc myśleć o powtarzającym się cyklu przekształceń  O↔ K1, O↔ K2 … O↔ Kn.

 

Ponieważ proces ten odnosi się to do zjawisk psychicznych, a nie zmysłowych, ta druga, „Bionowska”, droga do poznania, opierająca się w znacznej mierze na intuicji przypomina bardziej podejście mistyka niż metodę naukowca. 

 

Nieporozumieniem jednak byłoby sadzić, że Bion zaleca, by analityk zamienił się w mistyka. Sugeruje on natomiast, żeby był on mistykiem w takim stopniu, by uniknął stania się gorliwym członkiem establishmentu gotowym tegoż mistyka wyeliminować lub ortodoksyjnym teoretykiem, ślepym na nowe idee i atakującym każdą nową koncepcję.

 

Zdaniem Biona ta nowa droga wymaga szczególnej uwagi i kultywacji, ponieważ w rozwoju psychoanalizy – jak w każdej dziedzinie wiedzy – istnieje ciągłe niebezpieczeństwo zepchnięcia jej na drugi plan poprzez nieuchronnie sztywniejące i zmieniające się w doktryny teorie oraz w wyniku pragnienia dominacji, kontroli i „posiadania” wiedzy. Rozpoznanie hamującego znaczenia tych procesów – które Bion określa jako pęta pamięci, pragnienia i rozumienia – prowadzi do wypracowania i podtrzymywania postawy analitycznej sprzyjającej wykorzystaniu elementów poznania pozazmysłowego ( Bion, 1970 /2010, Rozdz. 4).

 

Wbrew temu, co się czasem mylnie zarzuca „metodzie” Biona, nie prowadzi ona do utraty kontaktu z bezpośrednio obserwowalną i zewnętrzną rzeczywistością – co byłoby tożsame z popadnięciem w szaleństwo – ale przeciwnie, kontakt z nią (K) zostaje wzbogacony i odnowiony poprzez zaczerpnięcie z O.

 

W tym zakresie myśl Biona jest kontynuacją ustanowionych przez Freuda podstaw psychoanalitycznych dotyczących rzeczywistości psychicznej i metody analitycznej. Psychoanaliza zajmuje się rzeczywistością psychiczną oraz jej stosunkiem do rzeczywistości zewnętrznej. Jak zauważył Freud, ta właśnie relacja staje się szczególnie problematyczna w psychozie.

 

Bion pisze o takiej sytuacji:

 

Termin „świadome” z definicji odnosi się do stanów osobowości; świadomość rzeczywistości zewnętrznej jest wtórna wobec świadomości wewnętrznej rzeczywistości psychicznej. Świadomość rzeczywistości zewnętrznej zależy wręcz od tego, czy jednostka toleruje przypomnienia o istnieniu rzeczywistości wewnętrznej. Niemożność zniesienia takich przypomnień może skutkować powszechnym sięganiem po kategorie z kolumny 2. [czyli zafałszowania – przyp. M.Ł.]  w celu unikania widzenia aspektów rzeczywistości zewnętrznej (s. 149).

 

Praktyka analityczna naświetlana przez Biona jest konsekwentnym rozwinięciem metody Freudowskiej, w której kontakt z nieświadomością (a ściślej mówiąc, z jej pochodnymi) osiąga się dzięki szczególnej postawie analitycznej (równo zawieszona uwaga) W duchu tej metody interpretacja winna być rezultatem złożonego procesu ujmowania w formie słownej doświadczenia rzeczywistości analitycznej – obiektu analitycznego, który w myśl podejścia Biona jest pochodną O.

 

Można powiedzieć, że O w dostępnym codziennym wymiarze to istota pacjenta, istota sesji, czyli w sumie istota doświadczeń, w których oboje – pacjent i analityk – uczestniczą i które oboje próbują ogarnąć. 

 

Interpretacje są mniej lub bardziej dokładną próbą przekształcenia O i przekazania go w komunikacji, by ewentualnie wspomóc rozwój w kierunku O, ale przy zachowaniu kontaktu z rzeczywistością. Bion, podobnie jak inni autorzy (np. Betty Joseph, James Grotstein), również wskazuje na obronną rolę, jaką mogą pełnić interpretacje, gdy służą uspokojeniu pacjenta i analityka lub oddzieleniu się od trudnych przeżyć. W najgorszym przypadku pełnią wręcz rolę negatywną – w kategoriach –K i kolumny 2. siatki – przybierając formę zafałszowań, kłamstw lub urojeń.

 

Analityk w nowym paradygmacie

 

Podążając za wskazówkami Biona, kierujemy się na nową – obiecującą, ale i niełatwą – drogę poznawcza. Wykorzystujemy w większym stopniu wyobraźnię i intuicję w terenie poszerzonym poprzez postawę „bez pragnienia, pamięci i rozumienia” (szczegółowo opisaną w Rozdziale 4 Uwagi i interpretacji).

 

Z niniejszych rozważań wynika konieczność i użyteczność uczestniczenia w doświadczeniu O sesji razem z pacjentem. Oznacza to uczestnictwo i zaangażowanie emocjonalne.

 

Nadaje to też dodatkową wagę utrzymaniu obiektywności, odpowiednich granic i dystansu. Neutralności analitycznej nie należy jednak mylić ze sterylnościa, gdyż właściwy dystans z utrzymaniem granic nie powinien przerodzić się w bezduszne zdystansowanie. 

 

Z tego co wiemy o życiu Biona – czytając jego wspomnienia oraz tych, którzy go dobrze znali (Bion, 1982; 1985; F. Bion, 1997) – możemy wnioskować, że musiał on we wczesnych i późniejszych latach swego życia borykać się ze znacznymi trudnościami i problemami emocjonalnymi. Dużą wagę poświęca się zwłaszcza znaczeniu traumatycznych przeżyć na froncie pierwszej wojny światowej dla formowania się późniejszych idei Autora (zob. Souter, 2009; Winship, 1999). W opisach tych zwraca uwagę pojawianie się obezwładniających, niemożliwych do zniesienia traumatycznych przeżyć oraz obronnego lub nawet psychotycznego oddzielania się od nich.

 

Zdaniem Symingtona Bion dzięki własnej analizie zdołał przezwyciężyć psychotyczne tendencje do odcinania się od przeżyć, nawet w stosunku do bliskich osób – jak matka czy własne dziecko (epizody przejmująco opisane przez Biona w pamiętnikach, Bion, 1982; 1985; Symington, 2012).

 

Rozważania Biona nad O i jego przekształceniami można traktować jako kontynuację jego rozwoju jako osoby i jako analityka. Znaczenie pozostawania w bliskim kontakcie z trudnymi doświadczeniami emocjonalnymi pacjenta Bion podkreśla już w swoich wcześniejszych pracach.  Nawiązując do doświadczeń ze swojej analizy, pisze w Cogitations,

 

Słuchając pacjenta, analityk powinien pozostawać w kontakcie z tymi aspektami komunikacji pacjenta, które najbardziej wzbudzają uczucia odpowiadające poczuciu prześladowania i depresji. Zyskuję wówczas potwierdzenie trafności moich interpretacji. Jestem bardziej przekonany o wartości swojej pracy wtedy, kiedy doznaję tego rodzaju przeżyć niż wtedy, gdy sesja wydaje się łatwa. W przekonaniu tym utwierdziły mnie analizy pacjentów psychotycznych i borderline. Nie sadzę, by tacy pacjenci zaakceptowali interpretację – nawet trafną – jeśli nie odniosą wrażenia, że analityk w procesie jej formułowania sam doświadczył takiego kryzysu emocjonalnego (Bion, 1992. s. 291).

 

Bliskie uczestnictwo w doświadczeniach i wyzwolenie się z krępujących ograniczeń może dać poczucie swobody, ale też prowadzi do trudności. W swoich poszukiwaniach nieuchronnie konfrontujemy się z niemożnością i borykamy z poczuciem klęski. Mierząc wysoko, musimy zaakceptować przykre ograniczenia. Obcując bezpośrednio z prymitywnymi stanami umysłu i z jego psychotyczną dezorganizacją, sami ocieramy się o załamanie  psychiczne i szaleństwo. 

 

Bion zaleca taki sposób pracy analityka, w którym nie sposób uniknąć opisanych przeżyć. W Brasilian Lectures pisze:

 

Praktykujący analityk musi uodpornić się na załamania psychiczne i pogodzić się ze stałym uczuciem takiego załamania; jest to cena jaką płaci za rozwój psychiczny. […] trzeba mieć pewną wytrzymałość, by znosić stałe doświadczanie takiego rozwoju. […] Ale na tym polega wybór: stagnacja lub dezorganizacja psychiczna z jednej strony, czy nieustające zakłócenie z drugiej (Bion, 1990, s. 203–204).

 

Za ilustrację może posłużyć mit o Dedalu i Ikarze – rezultat wyzwalających poszukiwań zależy od wybranej drogi, a lot na skrzydłach omnipotencji kończy się katastrofą. Szukając wyzwolenia z tyranii patologicznych ograniczeń, można wybrać śmiałą ale i rozważną drogę Dedala. Zmierzając za wielkościowym i niepowściągliwym Ikarem ku słońcu, spłoniemy w jego żarze, ponosząc karę za pychę i zerwanie kontaktu z rzeczywistością.

 

Obawa przed utrata kontroli, rozumu i autorytetu, po części uzasadniona, może być jednak tak silna, że blokuje swobodę analityka, a wraz z tym uczenie się na podstawie doświadczeń i uczenie się od pacjenta. Bion poprzez szczegółową analizę zaburzeń poznawczych i interakcji z psychotyczną częścią osobowości nakreśla warunki, w których można uchwycić to, co nieuchwytne i uczyć się, nie ulegając destrukcyjnej dezorganizacji.

 

Kieruje nas w stronę twardego gruntu rzeczywistości i solidnej podstawy doświadczenia analitycznego. Podstawowe teorie – kompleksu Edypa i identyfikacji projekcyjnej – które Bion wymienia, nie powinny determinować kierunku i sposobu analitycznych dociekań. Stanowić mogą natomiast jakby „zestaw ratunkowy”, do którego analityk ucieka się w nagłej potrzebie, albo kompas, jak pisze Britton, pomocny, kiedy grozi mu zagubienie się.

 

Kontakt z O jest doświadczeniem różnych aspektów i odmian rzeczywistości. Jest kontaktem z realiami ale też z realnością halucynacji i urojeń, stanowiących jednocześnie przeciwstawienie się rzeczywistości i będących jej przeinaczeniem. Kontakt taki może napawać zachwytem i grozą, ale może też jawić się jako banalny. Przede wszystkim konfrontuje z ograniczeniem naszej wiedzy. 

 

Bion pisze: 

 

Mam teraz nadzieję, że będę mógł się nadal uczyć […] dlatego, że po wieloletnich wysiłkach stałem się wreszcie zdolny by zadziwiać się ogromem swojej ignorancji (1990, str. 32).

 

Dzięki Bionowi podchodzimy do doświadczeń analitycznych z większą wiara w nowe możliwości, ale także z większym szacunkiem i z pokorą.

 

Matematyka i psychoanaliza 

 

Czytelnik Biona – nawet jeśli oswoił się z uciekaniem się przez niego do abstrakcyjnych, często na nowo stworzonych pojęć – czytając niniejszą książka może doświadczyć dodatkowych trudności. Wynikają one z tego, że Autor, próbując sformułować modele psychoanalityczne, posługuje się pojęciami i formułami zapożyczonymi z matematyki i geometrii. Sięgając do pojęć z innych dziedzin i nieraz używając ich na swój sposób, co sam przyznaje, stawia Czytelnika – a zwłaszcza tłumacza – przed niełatwym zadaniem.

 

Można uznać, że podejście to stanowi próbę matematyzacji psychoanalizy i potraktować samą książkę jako dokumentację tej próby – albo jako zapis jej niepowodzenia.

 

Sandler polemizuje z taką interpretacją. Sugeruje on, że Bion starał się możliwie precyzyjnie opisać nowy paradygmat poznawczy i w tym celu szukał analogii zawartych w pojęciach i modelach matematycznych i geometrycznych, reprezentujących „czyste” sposoby myślenia (Sandler, 2005).

 

Bion w tej książce stawia sobie zadanie wypracowania sformułowań, 

 

[…] które: są precyzyjne, można je przekazywać bez ryzyka zniekształceń i nadają się do opisu wszystkich – zasadniczo takich samych – sytuacji (s. 191)

 

W tym celu sięga do terminów i sformułowań geometrycznych i arytmetycznych. Jest to, możemy dodać, nie do końca skuteczna próba wypracowania procedury, która „[...] umożliwiłaby opracowanie abstrakcyjnego systemu dedukcyjnego opartego na podstawach geometrycznych, zaś intuicyjna teoria psychoanalityczna byłaby jego określonym urzeczywistnieniem” (s. 188).

 

Rozważania Biona odnoszą się do pierwotnych procesów formowania umysłu i powstawania jego podstawowych ukierunkowań – postulowanych procesów „protomentalnych”, w istocie swojej somatopsychicznych.

 

Formuły geometryczne, objaśnione w Rozdziale 7, służą do opisu problemu, jaki powstaje na skutek braku, utraty obiektu. Bion, używając „intuicyjnej teorii psychoanalitycznej”, postuluje sytuację, w której,

 

... pacjent miał jakieś doświadczenie podobne do tego, które staje się udziałem niemowlęcia wtedy, gdy matka wycofuje pierś albo gdy przeżywa ono nieznane mu emocje, których nie rozpoznaje jako należących do niego i które myli z dopiero co posiadanym obiektem (s. 191)

 

Nadając szczególne znaczenie podejściu psychoanalitycznemu, Bion podkreśla, że prowadzi ono do tylko jednego z możliwych urzeczywistnień. Innych dostarczyć może, na przykład, muzyka, malarstwo lub literatura. Ostatnim „urzeczywistnieniem” jego idei był Pamiętnik  z przyszłości – trzytomowa powieść, której poświęcił ostatnie lata swego życia, i w której, jak można sadzić, próbował przekazać w literackiej, niełatwej formie doświadczenia i myśli, które nie znalazły dostatecznego wyrazu w poprzednich „czysto analitycznych” pracach. Warto też wspomnieć, że Bion rysował i malował, czego próbki znaleźć można w jego pamiętnikach i listach (Bion, 1985).

 

Tak wiec „uniwersalne” abstrakcje geometryczne i matematyczne mają pomóc w uchwyceniu „istoty rzeczy” w nieuchwytnych, intuicyjne poznawalnych zjawiskach psychicznych. 

 

Przekształcenie geometryczne można uznać za jakąś reprezentację – „odtrutą” (czyli bolesne emocje stały się bardziej znośne) – tego samego urzeczywistnienia, które reprezentuje (ale w tym przypadku bolesne emocje są wyrażane) intuicyjna teoria psychoanalityczna (s. 192).

 

Odnoszą się one do różnych wymiarów tych samych zjawisk. Różnicę pomiędzy opracowaniami geometrycznymi i arytmetycznymi Bion określa tak:

 

 [...] geometryczne opracowanie punktów i prostej przede wszystkim kojarzy się z obecnością lub nieobecnością, istnieniem lub nie-istnieniem obiektu. Opracowanie arytmetyczne ma związek ze stanem obiektu, z tym, czy jest on cały, czy pofragmentowany, czy jest obiektem całym, czy też częściowym. Opracowanie geometryczne wiąże się z depresją, nieobecnością lub obecnością obiektu; opracowanie arytmetyczne – z uczuciem prześladowania, z Kleinowską teorią pozycji paranoidalno-schizoidalnej (s. 222).

 

Problemy związane z tłumaczeniem w przypadku tej książki wynikają wiec nie tylko z trudnego stylu Biona i z jego nielinearnego i skomplikowanego sposobu przedstawiania swoich myśli. Kiedy Bion w tej pracy sięga do pojęć i modeli matematycznych i geometrycznych, terminologię te warto próbować zrozumieć i uściślić. Tłumaczka, Danuta Golec, podjęła się tego zadania, wyjaśniając te pojęcia Czytelnikowi polskiemu. Jest to osiągniecie dość niezwykłe, bo większość opracowania Biona na ogół nie idą tak daleko, prawdopodobnie cofając się przed wejściem w rejon rozumowania obcy przeciętnemu psychoanalitykowi lub klinicyście. 

 

Przekształcenia w doświadczeniach klinicznych

 

Czytając tę pracę, trzeba mieć też na względzie to, że prezentuje ona modele, które mają charakter pre-koncepcji w kategoriach siatki (zob. Bion, 1962/2011, Wstęp; 1963/2012), do których powinny się znaleźć odpowiednie urzeczywistnienia. Wprawdzie Bion używa pojęć matematycznych czy geometrycznych, które mają charakter ogólniejszy, ale jeśli przyjmujemy psychoanalityczny punkt widzenia, urzeczywistnienia powinny pochodzić z doświadczeń klinicznych. Powinny się znaleźć, a ściślej mówiąc, pojawić, bo „poszukiwanie” ich może, zdaniem Biona, skierować nas na błędną drogę – „natychmiastowego odwoływania się do faktów i uzasadnień” przed czym ostrzega Keats (cyt. w: Bion, 1970/2010, s. 195).

 

Należy pamiętać, że Bion, choć w swoich książkach podaje stosunkowo niewiele przykładów klinicznych, nieustannie i konsekwentnie odwołuje się do klinicznych doświadczeń. Podkreśla, że jego prace mogą nabrać sensu dopiero wtedy, gdy Czytelnik zdoła odnieść je do własnych doświadczeń. Jedna z przyczyn trudności ze „zrozumieniem” Biona  to właśnie niemożność znalezienia taki klinicznych odniesień i odwołania się do nich. W takich sytuacjach pomieszanie lub dystans może się utrzymywać. Zrozumienie pojawi się z czasem, w wyniku zbieranych doświadczeń.

 

Na tym jednak problemy się nie kończą. Wprawdzie pracując analitycznie, zwłaszcza gdy praca ta opiera się na pewnym gruncie bezpośrednich doświadczeń – psychoanaliza w czasie rzeczywistym (Ferro, 2002; Najeeb, 2009) – zakładamy, ze doświadczenia te dostępne są zarówno analitykowi jak i pacjentowi, jednak poddawane są one zawsze przekształceniom, a te są odmienne dla pacjenta i dla analityka.

 

Jeżeli bodźcem jest sama sesja analityczna, O pozostaje tym samym dla pacjenta i dla analityka, a odróżniać należy procesy, przy których pomocy pacjent – w celu stworzenia reprezentacji – przekształca swoje doświadczenie, od podobnych procesów zachodzących w analityku; na takiej samej zasadzie różnicujemy reprezentacje tworzone przez pacjenta oraz te tworzone przez analityka, T (pacjent) α i T (analityk) α, T (pacjent) β i T (analityk) β (s. 81). 

 

Przyjęcie założenia, że podstawowym źródłem poznania analitycznego są tylko te doświadczenia, które mogą być wspólne dla obu uczestników sytuacji analitycznej, pociąga za sobą ważne konsekwencje praktyczne.

 

Bion formułuje to bardzo wyraźnie w wielu miejscach i demonstruje sposobem pracy w trackie seminariów klinicznych:

 

W psychoanalizie można pominąć jako nieistotne każde O, które nie jest wspólne dla analityka i pacjenta i tym samym nie podlega przekształceniom dokonywanym przez obu. Nie można badać psychoanalitycznie O, które nie jest wspólne dla obu osób; jeżeli odnosimy inne wrażenie, to znaczy, że nie rozumiemy istoty interpretacji psychoanalitycznej (s. 107).

 

Nie istnieje żaden substytut tego, co pacjent and analityk mogą sami zobaczyć i usłyszeć (Bion, 1994, str. 138).

 

Bion uważa, iż „teoria przekształceń” jest potrzebna do tego, by „zredukować ograniczenia psychoanalityka badającego podobne ograniczenia pacjenta” i proponuje „naprzemienne badanie przekształceń dokonywanych przez pacjenta i przez analityka oraz dążenie do opracowania teorii przekształceń trafniejszej od tych, których używamy świadomie lub nieświadomie” (s. 100).

 

Analityk nie powinien utożsamiać się z prawdą ani uzurpować sobie roli jej posiadacza czy jej propagandzisty. Winien się starać, by jego interpretacje były możliwie wolne od emocjonalnych uwarunkowań, ale też zdawać sobie sprawę, że jest to nieosiągalny ideał. Winien zaufać swojej intuicji i starać się utrzymywać na poziomie rzędu C, czyli w wymiarze wyobrażeń i procesów sennych (zob. Ogden, 2009/2010) . Ze względu na wieloznaczność i wielowymiarowość zjawisk dostrzegalnych w polu analitycznym, należy zachować świadomość własnych ograniczeń i zwracać uwagę na zakłócenia z nich wynikające, na te, które analityk może sam aktywnie powodować (zob. Rozdz.3).

 

Dlatego Ta ß – czy w postaci interpretacji, czy artykułu naukowego – powinno być stworzoną przez psychoanalityka werbalną reprezentacją doświadczenia emocjonalnego. Każda próba ograniczenia ekspresji werbalnej i wykluczenia tym samym jakiegoś elementu Ta sprawia, że zamiast z przekazywaniem wiedzy mamy do czynienia z propagandą. Trzeba ograniczyć ekspresję werbalną, aby przekazać prawdę – ale bez żadnych ukrytych sugestii, a jedynie by przekazać, że analityk tak właśnie to widzi (s. 95).

 

Matematyka i funkcjonowanie psychotyczne

 

W centrum zainteresowania Biona lokuje się psychoanaliza i jej podstawowy postulat – rozwój psychiczny poprzez poszukiwanie prawdy. Bion zdawał sobie sprawę zarówno z niezwykłych możliwości, jakie niesie wynaleziona przez Freuda metoda psychoanalityczna, jak również z jej ograniczeń. Możliwości te – poznawcze, twórcze i rozwojowe – i ograniczenia to efekt nie tylko natury samej metody, ale także istoty problemów, jakie nastręcza dążenie człowieka do zrozumienia siebie i świata. Zdaniem Biona te nieodzowne i twórcze poszukiwania napotykają przeszkody związane nie tylko z trudnością dotarcia do źródła poznania, niedostępnego lub iluzorycznego jak święty Graal, ale są nieuchronnie związane z siłami operującym w psychice oraz w grupach ludzkich. Siły te przeciwstawiają się dążeniom do prawdy, prąc za wszelka cenę do utrzymania status quo, a w krańcowych przypadkach do zniszczenia prawdy, zlikwidowania jej wysłanników i zatrzymania procesów mogących do poznania prowadzić. 

 

Te siły negatywne Bion odnosi do funkcjonowania psychotycznego związanego z patologiczna organizacja działająca w osobowości (lub w grupie). Siły te pozostają w opozycji do poznawczo-uczuciowej prawdy, do relacji z innymi oraz do rzeczywistości. Bion pokazywał, jak taka organizacja, posługując się omnipotencją, zastraszeniem i uwiedzeniem może zdominować psychikę, a także podporządkować sobie zdrowe części osobowości. Koncepcje te opracowywali dalej Rosenfeld i Steiner, i rozwijali m.in. Bleger i De Masi (Bleger, 1967; De Masi, 2006; Steiner, 1993).

 

Czytając tę książkę, warto pamiętać, że model wyodrębniający dwa diametralnie odmienne sposoby funkcjonowania leży u podłoża wywodów Biona. Tutaj opisuje on dwie kategorie przekształceń, charakterystyczne dla funkcjonowania tych dwóch części osobowości. Nie są to rozważania wyłącznie abstrakcyjne. Rozpoznanie i zrozumienie tych różnych sposobów funkcjonowania jest nieodzowne dla wypracowania i zastosowania skuteczniejszych podejść analitycznych w praktyce.

 

Bion, pisząc o korzeniach funkcjonowania psychotycznego, zajmuje się podstawami matematyki. Odnosi to do najwcześniejszych pierwotnych prób ludzkości radzenia sobie  z psychozą. Podejmuje sugestie Arystotelesa, który zrównywał rozwój elementów (obiektów) matematycznym z rozwojem koncepcji.  

 

Matematyka staje się symbolem i świadectwem istnienia funkcji, która pozwala na myślenie o obiekcie pod jego nieobecność – funkcji, której brakuje psychotykowi. Zamiast używać myślenia, psychotyk musi sięgać do omnipotentnego i moralnie gwałtownego imperatywu, by wypełnić pustkę i zażegnać grozę braku piersi.

 

Podstawową matematykę odnieść też można do pierwszych rachunków dokonywanych w budzącej się świadomości niemowlęcia – nie jedno tylko dwa: pierś i ja, dwoje oczu (zob. Bion, 1967/2014, Rozdz. 9). Liczbę 3 już od czasów Freuda kojarzymy z sytuacją edypalną. André  Green także pisze o rozwoju w kategoriach matematyki, w której tak jak w psychoanalizie uczymy się  od początku liczyć – od zera do jednego, do dwóch, do trzech (por. Green, 2004).

 

Podobnie – i konsekwentnie do rozwoju myśli Biona zapoczątkowanego w Po namyśle, a zwłaszcza w artykule „Teoria myślenia” (Bion, 1967/2014) – rozwój relacji z obiektem (Klein) i z rzeczywistością (Bion) uwarunkowany jest u zarania przez sposób radzenia sobie z frustracją wywołaną nieobecnością podstawowego obiektu nazwanego zbiorczo piersią. 

 

Punkt można traktować jako zmysłową reprezentację brakującej piersi, podstawowy, nieredukowalny element rzeczywistości. 

 

Punkt ( . ) i słowo „punkt” stają się zmysłowymi manifestacjami „brakującej piersi”. Gdybym miał ująć to w języku codziennym, mogę stwierdzić, że pacjent wydaje się sądzić, iż użycie słowa „punkt” świadczy o obecności nieistniejącej piersi – „miejsca, gdzie była pierś” – która ma wiele cech piersi, która jest wroga dlatego, że już nie istnieje. Innymi słowy, termin „pierś” nie jest rozpoznawany jako słowo reprezentujące jakąś pierś, ale uznawany za jawną manifestację „brakującej piersi”, jedną z cech charakterystycznych samej „brakującej piersi” (s. 138).

 

W przypadku dostatecznej zdolności tolerowania tej frustracji, doświadczenie braku piersi jawi się jako znośne i prowadzi do powstania myśli: najpierw nie ma „niczego” z czego mogłaby powstać myśl, potem staje się to „niczym”, które jest tolerowane i  to właśnie może stać się myślą. Rozwija się funkcja alfa, aparat służący do myślenia, co umożliwia tolerowanie kolejnych frustracji i wspiera dalszy rozwój psychiczny.

 

Jeśli nie sposób wytrzymać braku piersi, nieobecna pierś staje się nietolerowanym „złym obiektem”, „niczym”, z czego myśl nie może się narodzić. Nie rozwija się aparat do myślenia, dominuje natomiast mechanizm identyfikacji projekcyjnej. Nie sposób radzić sobie z kolejnymi frustracjami. Trudności w myśleniu oraz niemożność uczenia się na podstawie doświadczenia prowadzą do zubożenia życia psychicznego. Nie rozwija się właściwie poczucie odrębności. Omnipotencja i złudna wszechwiedza zajmują miejsce postawy refleksyjnej i myślącej. Te cechy składają się na obraz osobowości psychotycznej.

 

Przekształcenia psychotyczne

 

Rzeczywistość psychiczna – O – stanowi istotę świata wewnętrznego pacjenta. Podlega ona stałym i różnorodnym przemianom (przekształceniom), służącym jako jej reprezentacje oraz  umożliwiającym przetwarzanie i tolerowanie doświadczeń.

 

Jeśli rozwój przebiega w ramach funkcjonowania niepsychotycznego, stosowane przekształcenia charakteryzować będzie lepszy i bliższy kontakt z rzeczywistością wewnętrzną i zewnętrzną (pod prymatem zasady rzeczywistości w rozumieniu Freudowskim). Będą one właściwie wykorzystywać funkcje ego do regulowania emocji, uczenia się na podstawie doświadczeń i w kierunku rozwoju wiedzy oraz racjonalnego myślenia. Rozwija się kreatywność i abstrakcyjne myślenie, którego kulminacją jest matematyka.

 

Kiedy psychiką (lub częścią osobowości) zawładnie funkcjonowanie psychotyczne. doświadczenie rzeczywistości wewnętrznej staje się nie do zniesienia, a kontakt z rzeczywistością zewnętrzną – zwłaszcza z innymi ludźmi – jawi się jako zagrażający: wewnętrzna otchłań oraz „piekło to inni”. Przekształcenia służą wówczas przede wszystkim zapewnieniu przeżycia psychice zagrożonej fragmentacją lub rozpadem i sprowadzają się do masywnej projekcji, omnipotencji i destrukcji. Myśl i symbol oznaczające nietolerowalny brak piersi są odrzucane i atakowane. Miejsce myślenia symbolicznego zajmuje myślenie konkretne (zob. Segal, 1957/2006).

 

Czytając prace Biona, a zwłaszcza Przekształcenia, należy pamiętać, że omawia on przekształcenia w O równocześnie, lub na przemian, ze szczegółową analizą procesów psychotycznych i problemów wynikających z radzenia sobie z nimi w sytuacji analitycznej. 

 

Myślenie matematyczne i rozwój matematyczny są jednym ze sposobów przeciwdziałania rozpadowi psychotycznemu i przezwyciężenia kondycji psychotycznej. Być może Bion pisząc Przekształcenia i próbując uchwycić niewysławialne O, „ratował” się matematyką i geometrią, stwarzając ramy mogące pomieścić bezsens i szaleństwo.

 

Bion przyjmuje za Melania Klein, że współczesna analiza musi zmierzyć się z wszechobecnością i groźba psychozy. Próbuje on nie tylko sformułować i opisać naturę problemu, ale także dostarczyć narzędzi, które pomogą w tych zmaganiach. Czytając Przekształcenia, możemy uczestniczyć w tych zmaganiach razem z Autorem.

 

W przekształceniu psychotycznym pacjent – który nie umie współżyć z realiami i z naturą swojego świata emocjonalnego oraz przekształcać ich, zachowując z nimi kontakt – próbuje stworzyć alternatywną rzeczywistość. Rządzi się ona nie tyle prawami kompromisu i logiki, ile zasadami, które Freud określił jako proces pierwotny. Pozwalają one na stworzenie fałszywej rzeczywistości psychicznej, „krainy wszelkich możliwości”, w której dominuje omnipotencja, magia i zaprzeczenia. (zob. De Masi, 2006). Traktowanie myśli jak rzeczy a zjawisk psychicznych jako działań prowadzi do traktowania wspomnień jako „nieprzetrawionych faktów”, zaś części osobowości jako obiektów, których można się pozbyć. W tych przypadkach sposób widzenia rzeczywistości przez pacjenta, Tp, i analityka, Ta, nie pokrywają się ze sobą, nie mają punktów zbieżnych, co, oczywiście, niesie znaczące konsekwencje dla pracy analitycznej.

 

W Rozdziale 10 Bion opisuje szczegółowo halucynozę jako przykład takiego sposobu funkcjonowania, który jest szerszy niż obserwowalne, namacalne halucynacje, obejmując formy przeżywania i myślenia oznaczające omnipotentą życzeniową kontrolę i ucieczkę od rzeczywistości.

 

Nie jest to proces łagodny. Natura jawnych czy ukrytych przekształceń psychotycznych jest w istocie destrukcyjna dla psychiki i dla relacji pacjenta z otoczeniem. Trudności te zostają zwielokrotnione, kiedy tendencje te utrwalają się w postaci patologicznych organizacji (psychotycznych, perwersyjnych, uzależnieniowych itp.), które są oporne na wszelka zmianę i stają się samonapędzające (De Masi, 2006; Steiner, 1993).

 

Bion w wielu miejscach uwypukla znaczenie omnipotentnego sposobu funkcjonowania, które wyjściowo może wynikać z konieczności przeżycia zagrożonej psychiki (zob. też J. Symington, 1985), ale w efekcie przyczynia się do zubożenia i stagnacji życia psychicznego, a gdy łączy się ze stopniowym osłabieniem i rozpadem ego, zmierza w kierunku jego całkowitego zniszczenia.

 

Ten sposób funkcjonowania nastręcza znaczne trudności w pracy analitycznej, które Bion szczegółowo przedstawia. Taki pacjent,

 

... chce dowieść swojej niezależności od wszystkiego, co nie jest jego dziełem. Te dzieła powstają dzięki zdolności pacjenta do używania zmysłów jako narządów ewakuacji mogących otoczyć go rzeczywistością stworzoną przez niego samego: funkcja zmysłów i ich odpowiedników mentalnych sprowadza się do tworzenia doskonałego świata pacjenta. Dowody świadczące o niedoskonałości stają się tym samym dowodami świadczącymi o interwencji wrogich i zawistnych sił. Dzięki zdolności pacjenta do zaspokajania wszelkich swoich potrzeb poprzez sięganie po własne wytwory jest on całkowicie niezależny od wszystkich i od wszystkiego, co nie jest jego wytworem, tym samym nie zniża się, by przeżywać rywalizację, zawiść, zachłanność, małostkowość, miłość lub nienawiść; jednak dane zmysłowe zadają kłam tym ustaleniom; on nie jest usatysfakcjonowany (s. 205).

 

Przekształcenia, którymi posługuje się psychotyczna cześć osobowości stają się utrwalone i oporne na zmianę. Operują one w konkurencji do przekształceń reprezentowanych przez analityka, do których mogłaby prowadzić analiza. Ten sposób funkcjonowania staje się inwestycją, którą pacjent boi się utracić, broniąc się przed zmianą odczuwaną jako zagrożenie równowagi psychicznej; może atakować zmianę i jej agentów, w tym analityka. Ataki wynikające z tego układu nie są traktowane przez Biona jako wyraz pierwotnej destrukcyjności, ale jako rezultat niezdolności psychiki do radzenia sobie z doświadczeniami psychicznymi i życiowymi. To podejście podzielają inni współcześni autorzy (Ferro, 2002; De Masi, 2006; Symington, 2001, 2002), 

 

Proces psychotyczny nie musi toczyć się jawnie. Manifestować się może przez występowanie w polu analitycznym absolutnych obiektów, takich jak bóg lub szatan, krańcowe dobro lub zło – które mogą pozostać ukryte lub zamaskowane. Ich obecność można rozpoznać w takich zjawiskach lub tematach jak: wszechmoc i wszechobecność, nicość, całkowita kontrola lub szaleństwo. Towarzyszy temu wiara w możliwość posiadania absolutnej prawdy i kontroli, imperatyw osiągnięcia całkowitej satysfakcji i wiedzy. W terminach Biona, O wydaje się wówczas osiągalne lub osiągnięte.

 

Analiza procesów poznawczych odgrywa, zdaniem Biona, zasadniczą rolę, bo od nich zależy, czy uda się dotrzeć do zdrowszej części pacjenta, nawiązać z nią kontakt i pozyskać do współpracy tak, by proces analityczny mógł przyczynić się do przejścia od przekształceń psychotycznych do konstruktywnych. Idee te ilustruje Ferro, opisując swoją metodę, polegającą na tym, że we wspólnym polu analitycznym i w bezpośrednim kontakcie z pacjentem rozwój funkcji poznawczo-emocjonalnych wspomaga współtworzenie narracji, prowadzących do znaczących, jak je nazywa, mikro-przekształceń. (Ferro, 2002). Inni autorzy formułują pokrewne aspekty tych procesów (np. Łapiński, 2012; Najeeb, 2009; Symington, 2001, 2002).

 

Elementem, który stale podkreśla Bion jest rozpoznanie zaburzeń myślenia towarzyszących funkcjonowaniu psychotycznemu i uwzględnienie tego w interwencjach analityka. Bion sugeruje na przykład, że,

 

Gdy mamy do czynienia z zaburzeniami myślenia, interpretacje winny odnosić się do stanu aparatu myślenia, natury jego ograniczeń oraz powiązanych z nim impulsów. W praktyce muszę stale formułować interpretacje tak, by przekazać pacjentowi, że jakieś impulsy „prowadzą do” określonego defektu (lub cechy) trybu myśli; albo że pewna cecha trybu myśli „wzbudza” określony impuls, na przykład: frustracja pojawiająca się w obliczu niemożności rozwiązania problemu „prowadzi do” destrukcyjnego ataku na podejście analityczne (s. 121).

 

Bion zauważa, iż „Pacjenci włączają do O różne rzeczy. W grupie przekształceń rzutowych wydarzenia bardzo oddalone od relacji z analitykiem są uznawane za aspekty osobowości analityka” (s…),  a problemy leżące w psychice próbują rozwiązywać się przez działania, do których Autor zalicza identyfikację projekcyjną, rozszerzając pojęcie wprowadzone przez Klein. 

 

Analityk wciągany jest do różnych ról i działań zgodnie z tendencjami psychotycznej części pacjenta. Może być zapraszany do potwierdzania możliwości omnipotencji i magii.

 

Dobre samopoczucie zrodzone dzięki wierze w istnienie doskonale rozumiejącej matki (lub analityka), nasila strach i nienawiść do myśli blisko kojarzonych z „brakującą piersią” i tym samym odczuwanych jako nieodróżnialne od niej. Pacjent utrzymuje stan cierpienia psychicznego, także depresji, gdyż alternatywa wydaje się czymś gorszym – tak jakby pojawienie się myśli i myślenia oznaczało zniszczenie nieomal doskonałej piersi (s. 123-124)

 

Wynika stąd konieczność unikania koluzji z tymi wyobrażeniami pacjenta i nieprzyjmowania postawy wyroczni, nieomylnego autorytetu i opiniodawcy, które to postawy mogą być wyrażane w treści interpretacji lub w jej formie.

 

Brak, obiektu, brak znaczeń i pustka myślowa jawią się jako tak nieznośne, że pacjent będzie uciekać się do wypełniania jej konkretami lub pseudoznaczeniami i mobilizować analityka do podobnych działań. Pseudoznaczenia to szukanie “gotowców”, interpretacje, które nie są otwierające, ale stają się „podawanymi z absolutną pewnością „faktami dokonanymi”. Problem ten ma ogromne znaczenie praktyczne. Pomocne okazuje się zastosowanie rozważań Biona. Wraca on wielokrotnie do omawiania tego problemu, pokazując jak analityk może wpaść w tę pułapkę:

 

Jeżeli interpretacja jest formułowana głównie dlatego, że jawi się jako dostępna, jest ona wyrażeniem odpowiadającym kolumnie 2., które pojawia się, by zapobiec „wzburzeniu” analityka. Zawiłe interpretacje mają powiązania z pragnieniem upewnienia się przez analityka, że widzi więcej niż pacjent albo ktoś inny, kogo postrzega jako rywala (s. 240).

 

Innym manewrem, do którego ucieka się psychotyczna cześć pacjenta jest wzbudzanie w analityku reakcji emocjonalnych oddalających od myślenia.

 

W niektórych sytuacjach pierś jest traktowana nie tyle jako źródło znaczeń, ile jako samo znaczenie. Analityk podaje interpretacje i tym samym wydaje się potwierdzać istnienie znaczenia, co sprawia, że nie zauważa lęku pacjenta. Jeżeli go nie dostrzega, nie interpretuje tego, że pacjent nie może znieść braku znaczenia; pacjent wylewa wówczas potoki słów, by skłonić analityka do reakcji, z której wynikałoby, że albo jego zachowanie, albo zachowanie analityka ma jakieś znaczenie. Podstawowy warunek niezbędny do odkrycia znaczenia jakiegokolwiek połączenia wymaga zdolności przyznania, że zjawiska mogą nie mieć żadnego znaczenia, toteż niezdolność przyznania, że nie mają one żadnego znaczenia, hamuje możliwość rozwoju ciekawości. To samo odnosi się do miłości i nienawiści. Potrzeba manipulowania sesją w celu pobudzenia reakcji, które dowiodą istnienia znaczenia pociąga za sobą także potrzebę zdobycia dowodów istnienia miłości i nienawiści. Każdy, kto miał kontakt z osobą psychotyczną, wie, czym są jego ciągłe i aktywne próby dotarcia do źródeł  [czyli wzbudzenia] reakcji przeciwprzeniesieniowych (s. 144).

Sposób pracy, jaki opisuje i zaleca Bion wymaga stałego śledzenia procesów psychotycznych i wyczulenia na ich wpływ zarówno na pacjenta, jak i na analityka. Pomocne bywa rozpoznanie rodzaju przekształceń i diagnoza ich kierunku – w stronę prawdy i myślenia, czy odwrotnie. Jednym ze źródeł danych jest samoobserwacja analityka, która pozwala mu dostrzec tendencje do podążania drogą zafałszowań, w swoistej „zmowie” z pacjentem.

 

Gdy analityk dostrzega element kolumny 2. w swoich myślach, spełnione są warunki niezbędne do sformułowania interpretacji i należy ją przekazać. Mówiąc w terminach teorii psychoanalitycznej, można stwierdzić, że w przybliżeniu – ale jedynie w przybliżeniu – trafne byłoby stwierdzenie, że warunki do podania interpretacji są spełnione wtedy, gdy z wypowiedzi pacjenta można wnioskować o obecności oporu: warunki są spełnione, gdy analityk zdaje sobie sprawę ze swojego oporu – nie z przeciwprzeniesienia, którym winien zająć się w swojej analizie – ale z oporu przed reakcją, jakiej spodziewa się ze strony pacjenta, jeżeli poda mu interpretację (s. 241).

 

„Późny” Bion

 

Niewątpliwie zmiana kierunku myślenia przez Biona w stronę funkcji emocjonalno-poznawczych, której kulminacją były sformułowania na temat O i przekształceń, stanowiła punkt zwrotny. Pozostaje sprawą otwartą jak ten zasadniczy zwrot interpretować. Dyskusje na ten temat pokazują, że w jednym ujęciu może on być traktowany jako odejście od podstaw psychoanalizy lub jej nieakceptowalne zniekształcenie, w innym z kolei uznaje się to za początek nowego sposobu myślenia, otwierającego nowe twórcze perspektywy (zob. Blass, 2011; Taylor, 2011; Vermote, 2011).

 

Według Grotsteina, wraz z publikacja Przekształceń w 1965 roku, tuż przed wyjazdem do Los Angeles, Bion nie tylko zademonstrował zasadniczą zmianę swojego myślenia, ale też przekroczył psychoanalityczny Rubikon, w kontekście jego relacji z kleinistami. Grotstein uważa, że od tego czasu wkład Biona, który „do tej pory był wysoko oceniany przez londyńskich kleinistów […] został uznany za heretycki i niewpisujący się w główny kleinowski nurt psychoanalizy (s. 105).

 

Potwierdza to Rachel Blass we wprowadzeniu do sekcji „Psychoanalityczne Kontrowersje” zawierającej artykuły na temat „późnego Biona”, pisząc, że

 

Późniejsze prace Biona i ich współczesne interpretacje […] uważane są na ogół przez kleinistów londyńskich za niezrozumiałe, niespójne, bardziej mistyczne niż pomocne analityczne, i pisane żargonem (Blass, 2011, s. 1082).

 

Jedną z teoretycznych konsekwencji tej zmiany w myśli Biona było odejście od kleinowskiej koncepcji zasadniczej przyczynowości jako związanej z pierwotną destrukcyjnością i skupienie się na centralnym znaczeniu O i na związanych z tą koncepcją zakłóceniach poznawczo-afektywnych.

 

Meltzer uważa, że Bion poprzez rozważania przedstawione w Przekształceniach nie tylko skierował psychoanalizę na nową drogę poznania, ale też zreformował samo pojęcie przyczynowości w psychoanalizie. Tłumaczyłoby to po części zarzut nienaukowości, dokonywany z pozycji pozytywizmu i determinizmu (O’Shaughnessy, 2005).

 

Rozdział w rozwoju psychoanalizy oznaczony przez wyłonienie się „późnego Biona” – zdaniem jednych nowatorskiego geniusza, w opinii innych nienaukowego, a być może zakłóconego mistyka – doczekał się szeregu publikacji. Formułują one linię podziału i kontrowersji, co wskazuje na potrzebę dalszych dyskusji. Pełny obraz czeka jeszcze na opisanie. 

 

Grotstein (2007) należy do tych, którzy uważają wkład „późnego Biona” za wartościowy i znaczący. Sugeruje on, że wraz z postulowaniem O odnoszącego się do „absolutnych faktów sesji”, które „nigdy nie mogą być poznane” (Rozdz. 2), Bion „rozpoczął rewolucję metapsychologiczną, której echa nadal rozbrzmiewają w świecie psychoanalitycznym” (s. 114).

 

Vermote i inni podkreślają wartość teoretyczną i uzasadniają znaczenie praktyczne sformulowań pojawiających się w Przekształceniach w późniejszych pracach Biona (Vermote, 2011; Ogden, 2009/2010).

 

Bion świadom był tego krytycyzmu, ale zamiast wdawać się w bezpośrednie i prawdopodobnie nieskuteczne polemiki, dokumentował całą swoją pracą i postawą, gdzie leży jego lojalność – nie w stosunku do jakiejś grupy czy „obowiązującego” sposobu myślenia, ale w poszukiwaniu prawdy analitycznej we własnych doświadczeniach zrodzonych w kontakcie z pacjentami. Wydaje się, że był gotów przyjąć konsekwencje swojej postawy. Jego skupienie się na istocie i na praktyce analizy było całkowite i konsekwentne. Dlatego, jak sam mówił, nie tak bardzo interesowały go teorie i – co podkreśla Symington – nie był zniewolony przez drugorzędowe zewnętrzne przejawy psychoanalizy (Symington, 2012). 

 

Bion podkreślał, że,

 

Założenie leżące u podstaw lojalności wobec połączenia K sprowadza się do tego, że osobowości analityka i pacjenta mogą przetrwać utratę ochronnej warstwy kłamstw, uników i halucynacji, a nawet mogą w wyniku tej utraty ulec wzmocnieniu i wzbogaceniu. Psychotycy bardzo zdecydowanie odrzucają to założenie, a tym chętniej postępuje tak grupa, wykorzystująca mechanizmy psychotyczne do utrzymania spójności i dobrego samopoczucia (s. 197-198).

Dowodem na to, że książka ta wbrew pozorom nie stanowi ucieczki do ezoterycznych abstrakcji, ani nie jest dowodem na dominację Biona teoretyka nad Bionem praktykiem psychoanalizy, mogą być zdania kończące tę książkę. 

 

Początek sesji ma konfigurację już wpisaną w pojęcie najwyższej istoty. Z tego wyłania się jakiś wzorzec, a jednocześnie analityk stara się nawiązać kontakt z tym wyłaniającym się wzorcem. Staje się to przedmiotem dokonywanych przez niego przekształceń, których kulminacją jest sformułowanie interpretacji. Zdaję sobie sprawę z istnienia problemów, które pominąłem, nie starając się znaleźć ich rozwiązania; mam nadzieję w przyszłości podjąć taką próbę. W tej książce zwróciłem uwagę na kilka problemów ujawniających się w materiale analitycznym i zaproponowałem pewne sposoby ich objaśnienia, obserwacji a następnie oceny tego, co udało się zaobserwować (s. 245).

We fragmencie tym „najwyższa istota” to immanentna „istota” sesji – O, „wzorce” to jej przejawy dostępne zwłaszcza poprzez intuicyjne poznanie pacjenta w polu analitycznym; dostarczają one materiału do przekształceń (pacjenta oraz analityka), które z kolei analityk wykorzystuje do osiągnięcia zrozumienia (K), formułowanego w interpretacji.  

 

„Kilka problemów”, do których tak skromnie nawiązuje Bion, to problemy fundamentalne, których doświadczył w pracy z osobowościami psychotycznymi. Nie znalazł „ich rozwiązania”, zdołał je jednak przekonująco opisać. Uciekając się do różnych sposobów, nie zawsze łatwych do naśladowania, potrafił przybliżyć się do Nieuchwytnego i zaproponował jakiś sposób myślenia o procesach, które opierają się myśleniu i przeciwstawiają rozumieniu. Udał się tam, gdzie mało kto odważa się zapuścić, wrócił i dał świadectwo. I za to możemy mu być wdzięczni. 

bottom of page