top of page

WPROWADZENIE DO PODSTAWOWYCH PRAC WR BIONA

1. Uwagi wstępne & Bion i jego idee: Ogólny przegląd

 

 

Uwagi wstępne

Materiał ten stanowi w zasadzie przegląd zasadniczych idei Biona. Jest on kompilacją wstępów, które towarzyszyły kolejnym publikacjom tłumaczeń głównych prac Biona. Książki te były tłumaczone w Polsce przez Danutę Golec i wydawane w latach 2010-2015 przez jej wydawnictwo Oficyna Ingenium. Ta ważna inicjatywa była w owym czasie zamierzeniem niełatwym i, można rzec, pionierskim. 

 

Warto przypomnieć, że ukazywanie się tych tłumaczeń nie odpowiadało kolejności, w jakiej publikowane były książki Biona w oryginale. Jako pierwsze ukazało się tłumaczenie Attention and interpretation pod tytułem Uwaga i interpretacja (Oficyna Ingenium, Warszawa, 2 wyd. 2012). Mimo, że jest to ostatnia książka “tetralogii” Biona, czterech prac, które można uznać za wykład podstaw jego myśli, w Polsce została opublikowana jako pierwsza, gdyż wydawała się stosunkowo najbardziej przystępna. Polskie tłumaczenie zaopatrzona było wstępem, który dostarczył przeglądu zasadniczych koncepcji Biona, i – wraz z biografia i słownikiem – miał za zadanie wprowadzić polskiego czytelnika w ważny, ale i trudny teren myśli Biona. Czytelnik nieobeznany z tym tematem i rozpoczynający lekturę Biona może skorzystać z zapoznania się z tego obszernego i omówienia idei Biona. Dlatego tutaj, ogólną część tego wstępu umieszczam na początku tego Wprowadzenia, w umieszczonej poniżej sekcji zatytułowanej Bion  i jego idee

 

Poza tym, w niniejszej kompilacji przedstawię wstępy do każdej z książek według właściwej chronologii oryginalnych prac Biona. Zamieszczona tutaj Bibliografia i chronologia pozwala umieścić je w kontekście. Uważam, że najlepiej jest prace Biona czytać w tej kolejności. Jako pierwszy zamieszczam wstęp do książki Po namyśle (Second Thoughts), mimo choć oryginalnie opublikowana nie w porządku chronologicznym zawiera wczesne prace Biona, jego artykuły z lat pięćdziesiątych. Kwestie chronologii komentuję szerzej dalej. 

 

Wstępy do książek, które zebrałem, za zgodą wydawcy, w niniejszym Wprowadzeniu, były zamierzone jako niezbędny komentarz do idei Biona, które wówczas nie były jeszcze w Polsce szeroko znane. Od czasu, kiedy te tłumaczenia zostały opublikowane znajomość myśli Biona znacznie się rozszerzyła i ugruntowała. Ukazało się też wiele prac na ten temat, głównie w sferze angielskojęzycznej. Z opracowań o charakterze ogólnym i przeglądowym na szczególną uwagę zasługuje książka analityka belgijskiego Rudi Vermote, Jak czytać Biona, również niedawno opublikowana przez Oficynę Ingenium. 

 

Oto części niniejszego wprowadzenia, każda umieszczone na osobnej stronie:

​​​

Bion i jego idee: Ogólny przegląd

 

        

„Uważam, że artykuły należy czytać w takim samym stanie umysłu, w jakim prowadzimy psychoanalizę – bez pamięci i pragnienia. A potem o nich zapominać. Można je ponownie czytać, ale nie zapamiętywać” (Bion, 1967/2014, s. 194).

 

Spotkanie z Bionem 

 

Tezy Biona na pewno nie są łatwe do zrozumienia i zaakceptowania, niełatwa też jest, proponowana przez niego, droga poznania. Czytelnik jego prac dostaje zaproszenie do obcowania z nowym doświadczeniem, które może okazać się dla niego niełatwe i konfrontujące. Jestem jednak przekonany, że wysiłek włożony z zapoznanie się z nimi – i w ten sposób z Bionem – okaże się tego wart i że będzie to nie tylko chwilowa przygoda. Przed tymi, dla których myśl Biona była do tej pory zupełnie obca, książki te otworzy nowe perspektywy psychoanalityczne. Inni, którzy spotkali się wcześniej z myślą Biona, zyskają szansę kontynuowania znajomości. Przypuszczam, że dla nich – tak jak dla mnie – czytanie prac Biona stać się może niekończąca sposobnością do odkrywania nowych znaczeń, nie tylko w jego tekstach i sformułowaniach, ale również we współdziałających z nimi własnych doświadczeniach i przemyśleniach.

 

Niniejsze wprowadzenie nie ma zastąpić tych doświadczeń i samodzielnych dociekań czytelnika. Jest ono jednak obszerniejsze niż wstęp do jednej książki. Jego celem jest przygotowanie czytelnika na spotkanie z Bionem poprzez przedstawienie zarysu jego zasadniczych też. Ponadto krótko przestawia samego Biona i sugeruję zastanowienie się nad miejscem jego idei we współczesnej psychoanalizie i jego wpływem na jej rozwój. 

 

Nie ma wątpliwości, że spuścizna Biona stanowi znaczący i trwały wkład do rozwoju teorii i praktyki psychoanalitycznej. Mimo sporów na temat znaczenia jego dorobku oraz trudności w jego zrozumieniu i przyswojeniu, wiele z teoretycznych koncepcji Biona znalazło zastosowanie. Czasem zostały one przyswojone, a czasem tylko „oswojone”. Najbardziej znanym przykładem może być pomieszczające–pomieszczane (ang. container/contained; po polsku raczej niefortunnie tłumaczone jako „kontener i kontenerowane”), jedna z najbardziej znaczących i „pomieszczających” konceptualizacji Biona. Z racji swej pozornej dostępności pojęcia te bywają stosowane w sposób uproszczony, nie tylko zresztą w języku polskim. Takie „łatwe i przyjemne” zastosowanie Biona bywa pragmatycznie użyteczne, ale może okazać się też niekorzystne, jeśli prowadzi do pomijania złożoności zjawisk psychicznych, ograniczając w ten sposób możliwość ich poznania. Rezultatem może być „spoczęcie na laurach” i zadomowienie się w wygodzie „oswojonych” prawd.

 

Czytając oryginalne prace Biona, widzimy jasno, że nie pozwala on nam „spocząć na laurach” i zaprzestać poszukiwań, zamykając ciekawość  w „pojemnikach” gotowych, skończonych teorii. Autor woli nazywać swoje konstrukcje teoretyczne modelami, które są według niego narzędziami praktykującego psychoanalityka, ułatwiającymi myślenie o czymś, co jest nieznane (Bion, 1962/2011). Teorie traktowane w ten sposób i pomagające w dokonywaniu własnych odkryć i dochodzeniu do własnych sformułowań, nie zastępują i nie blokują własnego myślenia. 

Takimi „narzędziami do myślenia” są więc pojęcia, jak np. pomieszczające–pomieszczane czy funkcja alfa, które można nazwać „pustymi” („niewiadome, których wartość trzeba będzie dopiero określić”, Bion, 1970/2010, s. 138). Nie mają one odpowiedników w rzeczywistym świecie. Choć sugerować mogą definitywne, „naukowe” stwierdzenia, należy je, jak zaleca sam Bion, traktować jako sformułowania z rzędu C siatki (zob. Słownik), a wiec odpowiadające raczej treściom obrazowym czy sennym. Nabierają one charakteru pre-koncepcji (w Siatce rząd D), które – aby stać się uformowanymi koncepcjami – muszą spotkać się z realizacjami (urzeczywistnieniami) i wtedy ewoluować mogą w kierunku bardziej specyficznych i ogólnych sformułowań (rzędy E, F, G Siatki). Koncepcje Biona nie są, tak jak w innych ujęciach teoretycznych, „wysycone” definitywnym ostatecznym znaczeniem – są krokami na drodze do zrozumienia.

 

Bion umożliwia nam zastosowanie tych narzędzi zgodnie z naszymi możliwościami i potrzebami. Przestrzega jednak przed traktowaniem ich, tak zresztą jak wszelkich koncepcji teoretycznych, jako gotowych i ostatecznych prawd.

Aby skorzystać z myśli Biona, nie można w spotkaniu z nim pozostać biernym. Trzeba wykonać własną część pracy, odwołując się do własnych doświadczeń. Urzeczywistnienia wywodzące się z tych doświadczeń w partnerstwie z pre-koncepcjami Biona doprowadzić mogą do poczęcia –  koncepcji –  nowych treści.  

 

Aby to spotkanie z Bionem – podobnie jak analityka z pacjentem – mogło być płodne, muszą być spełnione minimalne wymagania: myśl Biona musi być wystarczająco zrozumiała, a własne doświadczenie Czytelnika  dostatecznie uformowane i dostępne. Wtedy ten kontakt może się urzeczywistnić. Inaczej pozostanie sterylny, np. czysto intelektualny lub – co gorsza – jego rezultatem będzie taka czy inna forma alienacji z towarzyszącą jej frustracją.

 

Miejsce Biona we współczesnej psychoanalizie

 

Nie tylko koncepcje teoretyczne Biona wywarły wielki wpływ. Można powiedzieć, że wypracowany przez niego sposób myślenia o procesach psychicznych oraz jego podejście do psychoanalitycznej eksploracji zmieniły sposób, w jaki praktykujemy psychoanalizę.

 

Miejsce myśli Biona we współczesnej psychoanalizie bywa ciągle kwestionowane, jego tezy – odkrywcze dla jednych, dla innych kontrowersyjne lub wręcz nieprzyswajalne – nie zawsze znajdują podatny grunt. Tezy Biona, tak jak postulowane przez niego „myśli bez myślącego”, mogą więc zakorzenić się i stać się punktem wyjścia dla nowych idei lub – odrzucone – obumrzeć i zaginąć.

 

W ostatnich dekadach, a zwłaszcza począwszy od lat 90. XX wieku, obserwujemy wzrost zainteresowania myślą Biona. Jego idee są nie tylko szeroko cytowane, ale odkrywane na nowo i twórczo rozwijane. Świadczą o tym dziesiątki publikacji pochodzących z rożnych części globu. Prace takich autorów jak Britton (1998, 2003/2010), Green (1973, 1998), Grotstein (2007), Ferro (1999, 2002), Ogden (1993), Mitrani (2001), Sandler (2005), Symington J., Symington N. (1996), aby wymienić tylko kilku, pokazują jak dalece rozwój ten jest płodny i różnorodny (zob. Grotstein, 1981;  oraz bogata bibliografia prac Biona i na temat Biona, Karnac, 2008). 

Jest to też rozwój wysoce zindywidualizowany. Inspiracja czy nawet rewelacja, jakiej dostarcza myśl Biona nie prowadzi do zostania jego „wyznawcą”. Jak to podkreśliła córka Biona, Parthenope, nie da się mówić o bionistach, w tym sensie jak mówi się o kleinistach, freudystach czy lacanistach. Jest to zgodne  ze stanowiskiem samego Biona, który odrzucał takie klasyfikacje i wielokrotnie podkreślał, że analityk powinien przede wszystkim być sobą.

 

Schedę Biona niełatwo jest przekształcić w zbiór ustalonych prawd, kanon lub podręcznik bez zniekształcenia istoty jego dorobku. Jednym z jego fundamentalnych założeń jest – jak to ilustruje niniejsza książka – stwierdzenie, że prawda, w istocie swoje niepoznawalna, dostępna bywa jedynie w formie przekształconej i pośredniej. Szansa na trudny i efemeryczny kontakt z tą prawdą kończy się w momencie, w którym uznamy, żeśmy ją posiedli.

 

Niełatwy kontakt z myślą Biona staje się owocny nie w wyniku posłusznych repetycji, ale wtedy kiedy prowadzi do rozwoju oryginalnej myśli, zachęca do własnych poszukiwań, a w praktyce psychoanalizy – do rozwijania własnego stylu. Nie oznacza to jednak wielkościowej samokreacji ani zerwania związków z twórczymi poprzednikami. Utrzymanie z nimi i ich myślami relacji jest ważne na równi z samodzielnym rozwojem. Jak podkreśla Bion: „Zdolność analityka do zachowania istoty odbytego szkolenia i zgromadzonego doświadczenia, a jednocześnie ciągle świeżego spojrzenia na wykonywaną pracę, umożliwia mu samodzielne odkrywanie na nowo wiedzy nabytej od poprzedników” (Bion, 1963/2012, s. 105).

 

Kwestia określenia miejsca Biona w relacji do innych psychoanalitycznych twórczych umysłów bywa przedmiotem dyskusji. Spotkać się można z tendencją do nadawania Bionowi rangi szczególnego geniuszu przysłaniającego nawet figury takich gigantów jak Freud czy Melanie Klein (Symington, Symington, 1996), przeważa jednak pogląd, że dzieło Biona nie obala i nie zastępuje osiągnięć jego znakomitych poprzedników, ale stanowi ich twórcze uzupełnienie i rozwinięcie (De Bianchedi, 2005; Ferro, 1999, 2005; Grotstein, 2007; Meltzer, 1978).

 

Sam Bion sceptycznie odniósłby się do takich rozważań. Pisał on, nie bez ironii: „dziwaczne są próby ustalenia moje go miejsca w hierarchii osiągnięć, zamiast uznania mnie po prostu jako jeden z elementów tych osiągnięć. Jeszcze bardziej dziwaczne wydaje się oczekiwanie, bym brał udział w jakichś zawodach o to, kto jest na szczycie. Na szczycie czego? […] Ciągle słyszę [...] że jestem kleinistą, że jestem szalony; albo, że nie jestem kleinistą, ani nawet psychoanalitykiem. Czy można być naprawdę zainteresowanym tego rodzaju dyskusjami?” (Cyt. w Bion, F., 1995).

Mnie odpowiada pogląd, że wkład Biona do myśli psychoanalizy nie stanowi „nowej prawdy”, która jest w stanie przyćmić i zastąpić wszelkie „prawdy” poprzednie. Jest to, jak on sam mówi, „jeden z elementów” w zestawie psychoanalitycznych wglądów. Uważam jednak, jak wielu innych, że jest to „element” wyjątkowy i niezwykle ważny.

 

Centralnym zagadnieniem dla Biona jest kontakt z prawdą emocjonalną życia psychicznego, jak również relacja do rzeczywistości przejawiającej się w świecie zewnętrznym  i w związkach z innymi. Kontakt ten i te związki są niezbędne dla rozwoju oraz dla zdrowia psychicznego. Na nich skupia się psychoanaliza, która stać się może narzędziem poznania, promotorem rozwoju i terenem do uczenia się z trudnych doświadczeń, nawet w przypadkach, w których procesy te ulegają zakłóceniom o charakterze psychotycznym. Bion podkreśla jednak, że psychoanaliza podlega tym samym prawom i może cierpieć z powodu tych samych problemów, którymi się zajmuje. Bion nie pozwala nam zapomnieć o niepewnościach i cierpieniach na drodze do poznania analitycznego. Ostrzega też przed pozornie wygodnym żywotem w samozadowoleniu i nieprawdzie.

 

Droga Biona

 

Z tego co wiemy o życiu Biona, dowiadujemy się o uczeniu się na podstawie doświadczeń, często trudnych i bolesnych, i o ich przezwyciężaniu na drodze rozwoju. We wspomnieniach o nim oraz w pamiętnikach, listach i okruchach, które sam pozostawił znajdziemy przykłady cierpienia, heroizmu, niezmożonej ciekawości i wytrwałego poszukiwania prawdy; przejawy skupionej i zagłębionej w sobie twórczej osobowości, ale też  świadectwa miłości i oddania innym (Bion, 1982, 1985: Bion, F., 1995). Przy całej mądrości Biona i wadze jego osiągnięć nie napotkamy u niego dowodów „spoczęcia na laurach”, natomiast znajdujemy ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem zadufania i arogancji; uderzy nas akceptacja nieosiągalności celów oraz własnych własnych niedostatków. Bion stwierdza: „Jestem pełen nadziei, bo po wieloletnich wysiłkach w końcu osiągnąłem zdolność bycia przytłoczonym przez bezmiar mojej ignorancji” (Bion, 1973/1990, s. 32).

 

Wilfred Bion urodził się w roku 1987 w Indiach, gdzie spędził wczesne lata dzieciństwa.  W ósmym roku życia został wysłany do szkoły z internatem w Anglii, gdzie z dala od rodziny spędził kilka trudnych lat. Walcząc na frontach pierwszej wojny światowej jako dowódca czołgu, wyróżnił się odwagą i determinacją. Przeżycia z wojny, którym poświecił sporo miejsca w swoich pamiętnikach (Bion, 1982, 1997a), zostały z nim na resztę życia i stanowiły znaczący przyczynek do ukształtowania jego charakteru. W czasie drugiej wojny światowej, już jako psychiatra, pracował na rożnych stanowiskach w armii na terenie Anglii. Doświadczenia te stanowiły początki jego pracy z grupami, która kontynuował po wojnie w Klinice Tavistock w Londynie (Pines, 1985).

 

Pierwsza żona Biona zmarła po porodzie ich córki, Parthenope, w roku 1945. Drugie małżeństwo – z Franceską, z która miał dwoje dzieci – trwało do końca życia Biona. Można wnioskować, że był to związek oparty na miłości, szacunku i zrozumieniu, i miał centralne znaczenie w życiu obojga (Bion, 1985; Bion, F., 1995). Bion zmarł w roku 1979 na ostrą białaczkę. 

 

Droga Biona do psychoanalizy wiodła poprzez studia w Oxfordzie, studia medyczne w Londynie, psychiatrię i psychoterapię. Po kilku latach niezbyt udanej własnej psychoterapii podjął analizę z Johnem Rickmanem, ale tę przerwał wybuch drugiej wojny światowej. Po wojnie pracował z grupami w Klinice Tavistock. W tym czasie rozpoczął również wieloletnią, owocną analizę z Melanią Klein i podjął trening psychoanalityczny w Brytyjskim Towarzystwie Psychoanalitycznym. W roku 1950 uzyskał członkostwo Towarzystwa po prezentacji referatu „Wyobrażeniowy bliźniak” (później opublikowanego w książce Po namyśle, 1967/2014).

 

Opierając się na swych doświadczeniach z pracy z grupami, Bion opracował teorię procesów grupowych. Procesy te ujmował jako wywodzące się ze wspólnych nieświadomych fantazji – „podstawowych założeń”. Rozróżnił trzy takie założenia: zależności, walki–ucieczki i tworzenia par. Założenia te – związane z nieprzepracowanymi napięciami wynikającymi z psychotycznych lęków i obron – są destrukcyjne i hamujące, przeciwdziałają konstruktywnym, zorientowanym na wgląd i nastawionym na zadanie działaniom, które charakteryzują grupę określaną jako „pracującą”. W tym nowatorskim ujęciu grupa rozumiana i traktowana jest jako całość, a różne aspekty tych całościowych procesów znajdują odbicie w zachowaniach członków grupy (Bion, 1961/2015).

Bion zarzucił pracę z grupami, ale jego idee zostały podjęte przez wielu innych i zaowocowały w nowych podejściach do psychoterapii grupowej i do pracy z organizacjami. (Zob. Bion Talamo, 1998; Pines, 1985).

 

Nie można jednak powiedzieć, że Bion zarzucił myślenie o grupach ludzkich. Tematy grupowe powracają w niniejszej książce w kontekście jego rozwiniętych teorii. Przybierają one inną formę, którą Bion określa jako „baśń” (należącą do kategorii C siatki), „konstruowaną w terminach grupowych [którą] należy traktować jako obraz świata wewnętrznego człowieka”. Dodaje on: „Osoby zaznajomione z teorią Klein mogą dostrzec w moim opisie udramatyzowaną, personifikowaną, socjalizowaną i obrazową reprezentację osobowości ludzkiej” Bion, 1970/2010, s. 184). Również dyskutując losy prawdy i jej poszukiwań, Bion używa opisów z zakresu zjawisk grupowych. Stosuje je także w odniesieniu do grup społecznych oraz przy omawianiu roli i losów wyraziciela oraz nosiciela prawdy – mistyka – a także jego relacji z establishmentem. Tak to początkowe i późniejsze sformułowania spotykają się w dialektycznie wzbogaconym polu, dając nam wiele do myślenia o różnych stronach problemów ludzkich.

 

W latach 50. Bion, podobnie jak inni analitycy kleinowscy (Rosenfeld, 1965; Segal, 1981/2006), prowadził analizy pacjentów psychotycznych. Była to próba wykorzystania teorii Melanie Klein – zwłaszcza tych odnoszących się do destrukcyjności, prymitywnych mechanizmów obronnych oraz pozycji (paranoidalno-schizoidalnej i depresyjnej) – do zrozumienia zjawisk psychotycznych, występujących u dzieci i u dorosłych pacjentów psychotycznych. Podejście kleinowskie wniosło również do praktyki psychoanalitycznej intensywną i systematyczną pracę w przeniesieniu (przeniesienie jako „sytuacja totalna”, zob. Joseph, 1985; Klein,1952/2007). 

 

Analizy pacjentów psychotycznych nie zawsze prowadziły do pożądanych rezultatów terapeutycznych (co jednak nie znaczy, że podejścia psychoanalityczne nie mają nic do zaoferowania pacjentom psychotycznym). Pracując z pacjentami psychotycznymi i starając się zrozumieć znaczenie ich komunikacji, Bion wypracował nowe spojrzenie na zaburzenia myślenia i inne manifestacje psychotyczne. Zebrane doświadczenia nie tylko dały mu sposobność sprecyzowania natury tych zaburzeń, ale także pozwoliły  na sformułowanie ogólnych podstaw  teorii rozwoju myślenia.

 

Dla Biona, podobnie jak dla Freuda i Melanie Klein, punktem wyjścia do sformułowania nowatorskich teorii były obserwacje kliniczne. Teorie te wyrosły na gruncie doświadczeń z pacjentami cierpiącymi na określone zaburzenia, ale zostały zgeneralizowane, prowadząc do uogólnień na temat procesów psychicznych. Zastosowanie koncepcji Biona pozwala na rozumienie nie tylko funkcjonowania pacjentów wykazujących ewidentne objawy psychotyczne. Koncepcje jego mają zastosowanie również do funkcjonowania psychotycznej części osobowości, której przejawy można zaobserwować w rożnych zaburzeniach i – w pewnej formie – w każdym z nas. Co więcej, koncepcje te, przetworzone przez jego niezwykły umysł, umożliwiły mu opracowanie nowego spojrzenia na całość funkcjonowania psychicznego, z uwzględnieniem interakcji między różnymi aspektami osobowości – tymi, które można określić jako dobrze funkcjonujące, jako nerwicowe lub jako psychotyczne.

 

W pracach Biona bez trudu znaleźć można związki i analogie z teoriami Freuda i Klein.  Jednocześnie jednak uderza nas oryginalność jego myśli oraz jego zdolność wzbogacania i przekształcenia dawnych prawd w nowe ujęcia, inspirowane przez jego własne doświadczenia i przemyślenia.

Bion w wielu miejscach odwołuje się do Freuda i używa podstawowych elementów jego teorii jako punktów wyjścia dla swoich koncepcji. Źródła te i związki szczegółowo analizują tacy autorzy jak m. in. Meltzer (1978) i Grotstein (2007).

 

Rozważając zasadniczą dla niego kwestię zależności pomiędzy tolerancją na frustracje a powstawaniem myśli, Bion powołuje się na artykuł Freuda, „Uwagi na temat dwóch zasad procesu psychicznego” (1911/2007), uznając tę pracę za jeden z „kamieni węgielnych” psychoanalizy. Freud traktował myślenie jako „eksperymentalna formę działania”, zastępującą działania bezpośrednie w sytuacjach, gdy te działania nie przynoszą zaspokojenia. 

Według Biona myśli używane są „do wypełnienia przestrzeni między potrzebą odciążenia psychiki od nagromadzenia bodźców oraz rzeczywistym odciążeniem” (Bion, 1962/2011, s. 59–60). W ujęciu Biona jest to jednak tylko jeden z elementów złożonego modelu  aparatu psychicznego, który konstruuje on po to, by opisać narodziny i rozwój myśli oraz początki różnicowania procesów na psychotyczne i niepsychotyczne.

 

Bion rozwija zapoczątkowane przez Freuda myślenie o funkcjach ego – znajduje to odzwierciedlenie w kategoriach osi poziomej siatki (zob. Słownik). Funkcje ego nabierają szczególnego znaczenia w rozważaniach na temat całości procesów poznawczych, które według Biona są nieodłącznie związane z przeróbką doświadczeń emocjonalnych w formach rudymentarnych i w bardziej rozwiniętych procesach, przez innych autorów określanych  mianem mentalizacji (Fonagy i in., 2002).

 

Bion, podobnie jak Freud, uważa, że objawy psychotyczne powstają w wyniku zerwania kontaktu z rzeczywistością i ukazują wysiłki pacjenta zmierzające do odbudowania zniszczonego świata wewnętrznego oraz naprawy uszkodzonego ego. Bion w teoriach na temat funkcjonowania psychotycznego ewidentnie wykorzystuje jednak również opracowane przez Klein koncepcje prymitywnych impulsów, lęków i obron, a także identyfikacji projekcyjnej, której Bion nadaje szczególne znaczenie (Meltzer, 1978; Segal, 1994; Steiner, 1991).

 

Bion traktuje kompleks Edypa jako jedno z fundamentalnych odkryć Freuda, a także jako jedną z podstaw, na których opiera się psychoanaliza (Bion, 1963/2012). Ale i w tym przypadku Bion nadaje tym podstawowym sformułowaniom swoiste znaczenie. Odwołując się do mitu edypalnego i jego wyrazu w postaci sytuacji edypalnej, Bion podkreśla, że myśli i myślenie stanowią istotną składową sytuacji edypalnej. 

 

Istotnym zagadnieniem przy rozważaniu procesów myślowych są  narodziny koncepcji. Warto zwrócić uwagę na to, że słowo „koncepcja” w rożnych językach oznacza zarówno pojęcie, jak i poczęcie. Bion przedstawiając układ pomieszczające–pomieszczane używa symboli ♀♂ – żeńskiego i męskiego. Nie jest to przypadkowe. Myśl zostaje poczęta i rodzi się ze związku symbolizowanego przez elementy żeńskie i męskie, które oznaczają współpracę, a zarazem zróżnicowanie – w tym przypadku owocny stosunek tak dwóch umysłów, jak i dwóch osób. W tej arytmetyce koncepcji jeden plus jeden równa się dwa, ale także daje trzy (por. Britton, 1998; Green, 2004).

 

W micie edypalnym dostrzec można szereg wątków, jak na przykład kazirodczy i rywalizacyjny, urazowy i omnipotentny. Dla Biona mit edypalny reprezentuje wszechobecny konflikt między poszukiwaniem prawdy i życzeniową urojoną wszechwiedzą; między posługiwaniem się myśleniem a omnipotentnym spełnieniem życzeń. Mit o Edypie, jak inne centralne mity –  o stworzeniu (raju) i o wieży Babel – dla Biona odzwierciedla konflikt o zasadniczym znaczeniu. Dotyczy on poszukiwania i zakazu wiedzy oraz konsekwencji jej zdobycia.

 

Stan omnipotencji reprezentuje doskonałą unię z zaspokajającym wszelkie życzenia obiektem (piersią albo umysłem), całkowicie posiadanym i kontrolowanym. Dążenie do poznania prowadzi do katastrofy, wywołując gniew przypominającego bogów superego. Konsekwencją jest bolesna konfrontacja z rzeczywistością przybierającą postać ludzkiej –  ograniczonej i przyziemnej – egzystencji wraz z  jej trudnymi atrybutami: samotnością, utratą, śmiercią.

 

Według Biona, mit edypalny należy traktować jako wrodzoną pre-koncepcję, która ma się spotkać z urzeczywistnieniem (realizacją) w postaci związku rodziców. Kontakt dziecka z parą rodzicielską i z każdym z rodziców z osobna dostarcza podstawy, matrycy do rozwoju i zróżnicowania psychicznego. Para rodzicielska zapewnia pomieszczanie nieodzowne dla przezwyciężania kluczowych dla rozwoju konfliktów edypalnych.

 

W sformułowaniach swoich Bion wykorzystuje również pojęcia kleinowskie, które postulują nierozłączny związek kompleksu Edypa z pozycją depresyjną. Britton stwierdza: „Rozwiązanie kompleksu Edypa odbywa się poprzez przepracowanie pozycji depresyjnej, a pozycji depresyjnej – poprzez przepracowanie kompleksu Edypa. Żadne z rozwiązań nie jest ostateczne, i każde z nich jest na nowo przepracowywane w kolejnych sytuacjach życiowych” (1998, s. 29). 

Akceptacja odrębności obiektu – piersi (matki) – idzie w parze z zaakceptowaniem odrębnej egzystencji pary rodzicielskiej. Prowadzi to do sytuacji, w której podmiot nie kontroluje odrębnej, niezależnej egzystencji obiektu i jest wykluczony z obcowania ze sobą pary obiektów.

 

Według Brittona kompleks Edypa, wraz z jego postulowaną triumfalną iluzją omnipotencji i zaprzeczeniem rzeczywistości, to forma obrony przed bolesnymi i upokarzającymi realiami sytuacji edypalnej – bezbronnością i zależnością, wykluczeniem, niedojrzałością i niższością (Britton, 1998). Bion rozpatruje to z puntu widzenia dialektyki poznania: prawda jest desperacko poszukiwana, a jednocześnie staje się oślepiająca i druzgocząca.

 

W pozycji depresyjnej atak na (albo dokonywany przez) edypalnego rywala jest jednocześnie atakiem na (albo dokonywanym przez) rozszczepiony obiekt uczuć. Wskutek – motywowanego przez zawiść lub chciwość – ataku na związek rodziców atakująca osobowość również ulega fragmentacji. Następuje odwrót do pozycji paranoidalno-schizoidalnej. Aparat psychiczny dziecka traci zdolność do pojmowania sytuacji edypalnej i do przepracowania konfliktów edypalnych. W rezultacie nie dochodzi do pełnego ukształtowania się problemów edypalnych. W efekcie, jak podkreśla Bion, mamy do czynienia nie tyle z ukształtowanym mitem czy kompleksem Edypa, ale z jego szczątkami, które możemy odnaleźć w rozsianych fragmentach materiału analitycznego (Bion, 1963/2012, s. 85–86). 

 

W sposobie, w jaki Bion używa mitu i sytuacji edypalnej, ujawnia się jego sposób łączenia koncepcji Freuda z teoriami Melanii Klein; tą drogą dochodzi on także do własnych sformułowań. Relacja Biona z teoriami i praktyką psychoanalityczną Melanii Klein oraz jej zwolenników i następców była niewątpliwie znacząca. Jego analiza u Klein była jednym z doświadczeń kształtujących jego rozwój analityczny. 

 

Domeną rozważań Biona są – tak jak dla Klein – wewnętrzne związki z obiektami, ale dla niego, tak jak dla Winnicotta, procesy psychiczne   nierozerwalnie wiążą się z istnieniem znaczącego innego pojmowanego jako odrębna osoba i jakość psychiczna. Tak więc, w przeciwieństwie do Freuda i Klein, Bion nie ogranicza się do psychologii jednostki, ale rozszerza ją o psychoanalityczne rozumienie układu, który jest intersubiektywny i bywa diadyczny, triadyczny lub grupowy.

 

Na własnej drodze

 

Bion zaczął działalność psychoanalityczną jako jeden z „kleinistów”, ale jego rozwój wkrótce nabrał indywidualnego charakteru. Pierwsze artykuły psychoanalityczne, publikowane w latach 50., a później zebrane w tomie Po namyśle (1967/2014), ilustrują fazę przejściową. W zawartych w nich konceptualizacjach i w samym języku widać wpływy teorii Kleinowskiej, ale jednocześnie pojawiają się oryginalne ujęcia, zwłaszcza dotyczące funkcjonowania psychotycznego oraz patologii i rozwoju myślenia. Rodzą się nowe koncepcje, takie jak funkcja alfa, pomieszczające–pomieszczane, które stają się częścią jego własnych odkrywczych teorii. 

 

Bion wraz ze swoimi nowatorskimi sformułowaniami nie był w stanie „pomieścić się” w paradygmatach Kleinowskich i poszedł własną drogą. Wprawdzie przyczynił się do rozwoju myśli kleinowskiej, a wiele jego teorii zostało zaakceptowanych i rozwijanych przez współczesnych kleinistów (zob. Anderson, 1992; Britton, 2003/2010; Spillius, 1998), jednakże późniejsze sformułowania, m.in. te, które rozwinął w niniejszej książce, nie zostały zaakceptowane przez autorów należących do głównego nurtu myśli kleinowskiej (O'Shaughnessy, 2005).

 

Wydaje się, że to Bionowska epistemologia, relacja z O i analiza przekształceń uniemożliwiły integrację jego myśl z częścią podejść kleinowskich. Można wątpić, czy w istocie swojej taka integracja byłaby możliwa i pożądana. W rozdziałach poświęconych problemom relacji pomiędzy mistykiem i establishmentem Bion oferuje wgląd w intrapsychiczne oraz interpersonalne komplikacje nieodłącznie powiązane z poszukiwaniem prawdy i zmaganiem się z jej konsekwencjami, również w kontekście organizacyjnym. Częściowo wyjaśnia to losy idei Biona oraz rzuca światło na kwestię, dlaczego Bion nie mógł i nie chciał „przynależeć”. 

 

Można sądzić, że postawa Biona była nieodłącznie powiązana z istotą jego teorii przekształceń i z jego stosunkiem do prawdy i „prawdy” (Grotstein, 2007; O'Shaughnessy, 2005;  Symington, Symington, 1996).

 

Po pierwsze, poszukując nowych dróg dla psychoanalizy, reprezentował on radykalne stanowisko poznawcze, odmienne od przeważających poglądów i niemożliwe do pogodzenia z pozytywistycznym punktem widzenia. Tego rodzaju idee nie mogły znaleźć miejsca wśród ustanowionych psychoanalitycznych kanonów. Po drugie, on sam jako nośnik tych idei nie mógł znaleźć miejsca w psychoanalitycznym establishmencie bez rezygnacji ze swych przekonań i ograniczenia swych działań. 

 

Stanowisku swojemu Biona dawał wyraz nie tylko w teoriach i praktyce psychoanalitycznej, ale także swoim postępowaniem. Świadczyć o tym może kierunek jaki przybrało jego życie. W latach 60. miał już za sobą szereg ważnych publikacji (zob. Chronologia), pełnił znaczące funkcje w Brytyjskim Towarzystwie Psychoanalitycznym, cieszył się autorytetem. Wtedy jednak zrezygnował z dalszej kariery na szczycie establishmentu i, będąc już po siedemdziesiątce, zdecydował się zacząć nowe, pionierskie życie w Ameryce. W roku 1968 wyjechał wraz z żoną do Kalifornii i spędził tam następnych 11 lat. Praktykował jako psychoanalityk, oferując analizy, superwizje i seminaria miejscowym analitykom. Niektórzy z nich opisali swoje doświadczenia współpracy z nim (Gooch, 2001; Grotstein, 2005; Mason, 2000). Bion  podróżował po obu Amerykach i Europie, gdzie prowadził liczne wykłady i seminaria. Wybrał życie niełatwe i na marginesie establishmentu, ale za to aktywne, ciekawe i twórcze. 

 

Choć spotkać się można z różnymi interpretacjami tej decyzji Biona (np. Symington, Symington, 1996), prawdopodobnym wydaje się przypuszczenie, że jednym z jej uwarunkowań była potrzeba uniknięcia sytuacji, której – jak Bion sam sformułował – „przykładem może być przydzielenie przez grupę jednostce pozycji w establishmencie, przez co energia tej osoby przestaje pełnić rolę kreatywno-destrukcyjną , a zamiast tego pochłaniają ją zadania administracyjne. Na nagrobku takiej osoby można wyryć napis: «Obciążona honorami zatonęła bez śladu»” (Bion, 1970/2010, s. 143). Z tego co wiemy o Bionie, nie dążył on do „honorów” niszczących wolny umysł, a życie poświęcił w dużej mierze działalności „kreatywno-destrukcyjnej.” 

 

Z okresu tego przełomu pochodzi Uwaga i interpretacja, która jako ostatnia z „wielkiej czwórki” zamyka ten okres życia Biona. Ale tak jak Bionowska cezura nie stanowi ona końca, ale prowadzi do następnego etapu. Okres ten nie przynosi wprawdzie dalszych większych psychoanalitycznych publikacji sensu stricto, ale twórcza aktywność Biona w tym czasie nie ustaje.  Z tego okresu datują się mniejsze rozmiarem, ale ważne w treści artykuły oraz pośmiertnie wydane notatki i szkice (Cogitations). Większość tekstów w Cogitations pochodzi z okresu 1958–1970, a więc z lat, gdy powstawały kluczowe prace. Teksty te dostarczają unikalnej sposobność prześledzenia narodzin i wczesnego rozwoju wielu koncepcji Biona. Ich lektura pomóc może w zrozumieniu tych koncepcji i pozwala docenić, jak dalece Bion w swoich dalszych sformułowaniach dążył do maksymalnej zwięzłości i ścisłości. Rzuca to światło na trudność w czytaniu „tego” Biona, którego sformułowania i język wydają się tak skondensowane i wieloznaczne.

 

Ciekawe i pouczające są zbiory luźno zorganizowanych seminariów klinicznych i wykładów, prowadzonych przez Biona w Argentynie, Brazylii, Europie i USA. Zostały one zarejestrowana i później opublikowane (Karnac, 2008, por. też Chronologia). Jest to lektura fascynująca, bo wydaje się, że mamy tu dostęp do innego Biona niż ten, którego wyobrażamy sobie czytając prace teoretyczne. Jest on dostępny i nie abstrakcyjny, nie hermetyczny, ale swobodnie-skojarzeniowy, czasem oferujący perły mądrości, a czasem odległe dywagacje, ale zawsze prowokujący do myślenia. W końcu jednak przekonujemy się, że to jest Bion, którego znamy – nawracający to tych samych tematów, podchodzący do nich z nowych perspektyw i nieustający w badaniu tego, co niepojęte. Choć w innej formie, jest to ciągle ten sam Bion – obcujący z myślami i oferujący do myślenia te myśli, a nie siebie jako Myśliciela do naśladowania (Ferro, 2005; Ogden, 2007). 

 

Ostatnią pracą Biona jest niezwykłe i zastanawiające dzieło psychoanalitycznej beletrystyki lub może literackiej psychoanalizy, zatytułowane A Memoire of the Future (Pamiętnik z przyszłości). Liczy w sumie niemal 700 stron i składa się z trzech części, The Dream, The Past Presented i The Dawn of the Oblivion, oraz Klucza do jego znaczeń. Praca ta opiera się wszelkim klasyfikacjom, ale niewątpliwie stanowi ostatnią podjętą przez Biona próbę przełamania bariery poznania. Zadaniu temu, w jego opinii, nie może sprostać zwykła, nawet najdoskonalsza psychoanaliza. Skazany na poszukiwanie prawdy, ale akceptujący jej nieosiągalność oraz świadomy swojej ograniczoności i bezradności, psychoanalityk sięga po środki pozasłowne, artystyczne, a w tym przypadku – literackie. Rezultatem jest, jak to określa Francesca Bion, „Fascynujące i zaburzające magnum opus [które jest] zbeletryzowaną i udramatyzowaną prezentacją doświadczeń z całego życia, wypełnioną tłumem postaci, wyrażających wiele aspektów jego [Biona] osobowości, wśród których zarazem możemy rozpoznać samych siebie” (Bion, F., 1995).

 

Bion skomentował zadanie jakie miał spełnić dla niego Pamiętnik  z przyszłości w epilogu. Pisze:

 

„Przez całe życie więziły mnie, frustrowały  i dręczyły: zdrowy rozsądek, wspomnienia, pragnienia i – najgorsze z nich wszystkich – pragnienie rozumienia i bycia zrozumianym. Teraz chcę wyrazić swój bunt, powiedzieć temu wszystkiemu «Żegnam». Pragnę – choć  zdaję sobie sprawę, że poniosę klęskę – napisać książkę nie zepsutą żadną przymieszką rozsądku, rozumu i tym podobnymi (patrz wyżej). Choć mógłbym napisać: «Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy spodziewacie się znaleźć w tej książce jakieś fakty, naukowe, estetyczne lub religijne», nie twierdzę, iż odniosłem sukces. Obawiam się, że w słowach tych skrywają się ślady tego wszystkiego, pozostałości i duchy; po kryjomu wślizgnie się tam nawet normalność w formie «rozradowania»” (Bion, 1991, s. 578).

 

Modele teoretyczne 

 

Choć Bion relatywizował własne wglądy i kwestionował możliwość satysfakcjonującego osiągnięcia prawdy, uznawał osiągnięcia swoich poprzedników, rozszerzał ich teorie i nadawał im nowe znaczenie. Rezultat nie jest łatwy do ogarnięcia. Elementy teorii Biona rozrzucone są po poszczególnych publikacjach. Patrząc jednak na całokształt jego prac, dostrzegamy całościowy obraz zarówno psychiki ludzkiej, jak i psychoanalizy, wywodzący się ze spójnego, choć stale ewoluującego sposobu myślenia.

 

Jak wspomniałem wcześniej, Bion podąża w ślady Freuda i Klein, ale ich sformułowania odnosi do rozwoju funkcji poznawczych i myślenia. Ponadto, uzupełniając ten niedostatek teorii swoich poprzedników, rozwija wymiar diadyczny i intersubiektywny. Podkreśla, że relacje z znaczącymi innymi wyznaczają rozwój psychiczny od zarania życia (zaczynającego się w łonie matki), a dalsze relacje mają miejsce w kolejnych, coraz bardziej złożonych interakcjach. Proces analityczny rozpatruje Bion z tego samego punktu widzenia, skupiając się na przebiegających we wspólnym polu intersubiektywnym interakcjach między pacjentem i analitykiem. Zagadnienie to szeroko omawiają w swoich pracach Ferro (1999, 2005), Ogden (1994, 1994, 2004) i inni autorzy.

 

W modelu Biona psychika dokonuje obróbki rudymentarnych elementów sensoryczno-emocjonalnych (elementy beta) i „przetrawia” je, przekształca poprzez postulowaną funkcję alfa w elementy myślowe, niezbędne dla myślenia i rozwoju psychicznego. 

Ta „przeróbka psychiczna” przebiega w sposób ciągły, nieświadomy, niejako poza sceną, wytwarzając materiał do budowy marzeń sennych, fantazji i – w końcu – świadomych myśli. Proces ten przebiega ciągle, we śnie i na jawie, tak jakby pracująca przez całą dobę na zapleczu fabryka przerabiała surowce na podstawowe elementy, a potem wytwarzała z nich bardziej złożone części urządzeń, z których niektóre są montowane i, po obróbce, stają się gotowym produktem.

 

Jak podkreśla wielu autorów, takie powiązanie – poprzez funkcję alfa – przeróbki materiałów psychicznych z mechanizmami śnienia jest centralne dla myśli Biona. Wynika z tego rozumienie kreacji marzeń sennych jako tylko jednego z przejawów zasadniczej funkcji operującej zarówno na jawie, jak i we śnie (Ferro, 1999, 2002, 2002a; Grotstein, 1997, 2007).

 

Wnioski, które Bion wyciągnął z obserwacji funkcjonowania psychotycznego, sprowadzają się do tego, że funkcji alfa i wynikających z niej możliwości psychicznych nie możemy dłużej traktować jako zjawiska oczywistego. Odnosi się to również do innych funkcji psychiki (ego), opracowujących rzeczywistość zewnętrzną i wewnętrzną. Obecność i funkcjonalność tych procesów należy traktować jako psychiczne osiągnięcie, dowód na to, że aparat psychiczny jest zdolny do zbierania, przerabiania rudymentarnych elementów i nadawania im specyficznego wyrazu oraz – ostatecznie – znaczenia. Gdy tak się dzieje, świadczy to o tym, że psychika nie jest ograniczona lub zdominowana przez proces psychotyczny.

 

Do tej psychicznej obróbki i rozwoju niezbędne są procesy, które można określić terminem triada Biona. Składają się na nią trzy współistniejące i współzależne wymiary: 

– funkcja alfa, dotycząca rozwoju elementów myślowych,

– układ pomieszczające–pomieszczane      

– przejście (odwracalne) z pozycji paranoidalno-schizoidalnej do pozycji depresyjnej.

 

Warto pamiętać, że wymiary te są pojemnymi i użytecznymi przybliżeniami i uproszczeniami, nie mają odrębnego „istnienia”. Funkcjonują tylko jako różne aspekty tego samego, niemożliwego do ogarnięcia procesu powstawania myśli w aparacie do myślenia i rozwoju myślącego umysłu.

 

Z punktu widzenia rozwojowego wymiary te można prześledzić w związku matka–dziecko. W kontakcie z pierwotnym obiektem (pierś–matka–umysł) dochodzi do frustracji, kiedy (wrodzone) oczekiwanie (pre-koncepcja) piersi nie spotyka się z odpowiednim urzeczywistnieniem: pierś, dostarczająca satysfakcji i spełnienia, nie jest dostępna. Rezultatem jest doświadczenie wewnętrzne, które można by określić jako „nieobecna pierś” lub „brak piersi”.

 

Następny etap to sytuacja wyboru „poczynań nastawionych na unikanie frustracji lub takich, które prowadzą do jej modyfikacji” (Bion, 1962/2011, s. 60). Decyzja ta jest, zdaniem Biona, kluczowa dla dalszego rozwoju.

 

Wyjściowo przyjęcie pokarmu (dobrej piersi) utożsamiane jest z usunięciem „złej piersi”. W przypadku, gdy zdolność tolerowania frustracji jest dostateczna, doświadczenie braku piersi jest tolerowane i prowadzi do powstania myśli: najpierw nie ma „niczego”, z czego mogłaby powstać myśl, potem staje się to „niczym”, które jest tolerowane i  to właśnie może stać się myślą. Rozwija się funkcja alfa, aparat służący do myślenia, co umożliwia tolerowanie kolejnych frustracji i wspiera dalszy rozwój psychiczny.

 

Kiedy brak piersi nie jest tolerowany, nieobecna pierś staje się nietolerowanym „złym obiektem”, „niczym”, z czego myśl nie może powstać, narodzić się. Staje się elementem beta (nieodróżnialnym od „rzeczy samej w sobie”), nadającym się tylko do ewakuacji. Wprawdzie udaje się uniknąć frustracji, ale aparat do myślenia nie rozwija się właściwie i wraz z tym słabnie zdolność radzenia sobie z kolejnymi frustracjami. Myśli stają się reprezentacjami nietolerowanej „brakującej rzeczy” i traktowane są jako „rzeczy same w sobie”. Znienawidzone jako złe obiekty wewnętrzne, zostają odpychane i ewakuowane. Zamiast myślenia rozwija się aparat do projekcyjnej identyfikacji.

 

Sytuacja taka prowadzi do błędnego koła, które charakteryzuje się brakiem tolerancji na frustracje, trudnościami w myśleniu o doświadczeniach emocjonalnych oraz brakiem uczenia się na podstawie tych doświadczeń. Życie psychiczne ulega zubożeniu, zróżnicowanie miedzy poczuciem „ja” i obiektami jest niedostateczne, nie rozwija się właściwie poczucie odrębności. Omnipotencja i złudna wszechwiedza zajmują miejsce postawy refleksyjnej i myślącej. Te cechy składają się na obraz osobowości psychotycznej.

 

Bion rozszerza rozumienie identyfikacji projekcyjnej. Pojęcie to, jak wiadomo, wprowadziła Melanie Klein (w „Uwagach na temat niektórych mechanizmów schizoidalnych”, 1946/2007) i od tego czasu znalazło wiele interpretacji i zastosowań. Bion traktuje identyfikację projekcyjną nie tylko jako mechanizm obronny i aspekt wczesnych relacji z obiektami, ale również – wprowadzając rozróżnienie pomiędzy komunikacyjną i nadmierną identyfikacją projekcyjną – jako nieodłączną i niezbędną część rozwoju, której rola zmniejsza się, ale nie zanika w jego przebiegu.

 

Komunikacyjna identyfikacja projekcyjna – „omnipotencyjna fantazja operująca realistycznie” – to niezbędny proces zachodzący pomiędzy niemowlęciem i matką, która przyjmuje i toleruje projekcje dziecka, a zwłaszcza jego lęk przed śmiercią. Matka potrafi nadać temu lękowi formę możliwą dla dziecka do zniesienia.

 

Mechanizm nadmiernej identyfikacji projekcyjnej polega na tym, że  niepożądane części osobowości zostają odszczepione i umieszczone w obiekcie, który dzięki temu można kontrolować. Towarzyszą temu odpowiednie zachowania, których celem jest manipulacja obiektem tak, by dostosował się on do treści fantazji. Manipulacje te bywają na tyle skuteczne, że obiekt przejmuje i realizuje taką postawę, potwierdzając wiarygodność fantazji pacjenta.

Nadmierna identyfikacja projekcyjna może być motywowana przez niemożność wywarcia wpływu na niedostępne, nieprzenikliwe pomieszczające, z którym nie ma komunikacji (proces ten Bion nazywa hiperbolą). Takie „komunikacje eskalowane” obiekt może odbierać i interpretować jako atak.

 

Jak już stwierdziliśmy, aby rozwinęło się myślenie w sytuacji, w której istnieje zdolność tolerowania frustracji, niezbędna jest funkcja alfa. Rozwój tej funkcji u niemowlęcia bezpośrednio zależy od postawy matki, którą Bion nazywa zamyśleniem (reverie; Symington sugeruje termin contemplation). Jest to ważna aktywność matki, obejmująca miłość, zrozumienie i empatię. Dzięki temu – można powiedzieć „kochającemu zrozumieniu”  – dziecko stopniowo buduje własną funkcję alfa.

 

Opieka macierzyńska okazuje się niewystarczająca, kiedy nie towarzyszy jej „zamyślenie”. Dziecko odczuwa jego brak, choć nie rejestruje tego świadomie. Matka, której brakuje takiego nastawienia, nie będzie umiała przyjmować i przetwarzać projekcji dziecka. W rezultacie niemowlę nie tylko czuje, że umiera, ale jego przeżycia tracą wszelkie znaczenie. Zamiast przetworzonego i tolerowanego strachu przed śmiercią niemowlę doświadcza i uwewnętrznia „bezimienne przerażenie”. Ponadto w miejsce receptywnego i rozumiejącego obiektu wewnętrznego kształtuje się obiekt niedostępny lub taki, który jakby celowo nie chciał zrozumieć.

 

Wymiary poznawcze

 

Wymiary, o których wiedzę rozwija Bion i którymi uzupełnia poprzednie teorie, leży w sferze epistemologii. Grotstein nazywa Biona „ontologicznym i fenomenologicznym epistemologiem” (2007). Dla Biona centralnym zagadnieniem jest przeróbka psychiczna prymitywnych elementów emocjonalnych i rozwój myślenia. Istota tych problemów ma charakter poznawczy. Mają one związek z poznaniem rzeczywistości – wewnętrznej i zewnętrznej.

 

Wymiar poznawczy związany z połączeniem K – wiedza, które różnicowane jest z innymi podstawowymi połączeniami  – L (miłość) i H (nienawiść). Punktem wyjścia jest pojęcie popędu epistemofilicznego lub składowej popędu w rozumieniu Melanii Klein. Bion jednak ujmuje sferę funkcjonowania poznawczego szerzej i nadaje jej szczególne znaczenie. Połączenie K nie dotyczy gotowej, ostatecznej wiedzy ani też posiadania wiedzy. Jest to zainteresowanie, ciekawość i zaangażowanie w poszukiwanie i nabywanie wiedzy. Jest to poznanie, które nie przeciwstawia się emocjom, ale współdziała z nimi. Bion mówi o „miłości, bez której zrozumienie nie jest możliwe”.

 

Bion przypisuje specjalne znaczenie temu, co określa jako minus K. Wyznacznik ten – antypowiązanie – obejmuje wszystko to, co zapobiega lub sprzeciwia się poznaniu. Do kategorii tej należą kłamstwa, fałszywe stwierdzenia, wszelkie formy zaprzeczeń, zniekształceń i urojeń, które występują zarówno po stronie pacjenta, jak i analityka. W Siatce odpowiada to kolumnie 2 (zob. Słownik).

 

Bion pisze:

 

„Założenie leżące u podstaw lojalności wobec połączenia K sprowadza się do tego, że osobowości analityka i pacjenta mogą przetrwać utratę ochronnej warstwy kłamstw, uników i halucynacji, a nawet mogą w wyniku tej utraty ulec wzmocnieniu i wzbogaceniu. Psychotycy bardzo zdecydowanie odrzucają to założenie, a tym chętniej postępuje tak grupa, wykorzystująca mechanizmy psychotyczne do utrzymania spójności i dobrego samopoczucia” (Bion, 1965/2015, s. 197–198).

 

Funkcjonowanie psychotyczne

 

Rozważając procesy i zaburzenia psychotyczne, Bion uznaje role różnych form destrukcyjności. Jednak podczas gdy w pierwszych swych pracach (Bion, 1967/2014) podkreślał rolę zawiści skierowanej przeciwko pierwotnemu obiektowi, w dalszym rozwoju swoich teorii na pierwszy plan wysuwał inne procesy. 

 

Zasadniczego znaczenia w funkcjonowaniu psychotycznym nabiera dla niego destrukcyjność skierowana do rzeczywistości, poznania i prawdy (wyżej wymieniony mechanizm „minus K”). Znienawidzone stać się mogą zarówno rzeczywistość zewnętrzna, jak i wewnętrzna. myślenie o nich wydaje się nie do zniesienia, prowadzi do pomieszania i stanów zagrażających równowadze psychicznej. Ataki przeciwko funkcjom poznawczym – stanowiące wymiar „minus K” – dotyczą nie tylko bolesnych aspektów doświadczeń, ale są częścią generalnej ofensywy przeciwko wszelkim przejawom świadomości i myślenia. Pozostaje sprawą do dyskusji, czy rzeczywistość jest znienawidzona dlatego, że jest nie do zniesienia, czy też jest niemożliwa do zniesienia, bo jest znienawidzona.

 

Mechanizmy psychotyczne zmierzają do utrzymania równowagi psychicznej za wszelka cenę, nawet za cenę zerwania kontaktu z rzeczywistością. Nie może to być jednak skuteczne i funkcjonowanie psychotyczne charakteryzuje się nieodłącznym strachem przed zupełnym unicestwieniem. Relacje z obiektami są pochopne, nietrwałe i płytkie. Dochodzi do zubożenia osobowości. Procesy te wpływają negatywnie na znaczące interakcje z innymi, w związku z czym możliwości pomocnej korekcji są ograniczone lub odrzucane. Nasilony atak na funkcje poznawcze kieruje się przeciwko aparatowi percepcji, który może zostać usunięty (np. przy halucynacjach) razem z częściami osobowości.

        

Bion uważa, że objawy psychotyczne są efektem odwrócenia lub zniszczenia funkcji alfa. Kiedy funkcja alfa ulega zniszczeniu, psychika nie jest w stanie przetwarzać rudymentarnych danych – elementów beta. Myślenie jest upośledzone: rozpadają się związki skojarzeniowe, idee podlegają konkretyzacji, tracąc symboliczne znaczenie i bardziej złożone odniesienia (por. Segal, 1981/2006). 

 

Osobowość psychotyczna działa w ramach pozycji paranoidalno-schizoidalnej, w której relacje z obiektami zdominowane są przez rozszczepienie i masywną projekcyjną identyfikację. Odrębność i zróżnicowanie w stosunku do obiektów jest niepełne i niestabilne. Układ pomieszczające–pomieszczane nabiera charakteru pasożytniczego. Pacjent działa pod wpływem własnych tendencji do inwazji lub kolonizacji obiektu w celu jego posiadania i wszechmocnej kontroli, które przypisuje obiektowi; uruchamia to reaktywne lęki prześladowcze. Obiekt doświadczany może być wtedy jako inwazyjne „pomieszczane”, które chce dokonać inwazji i zniszczyć „pomieszczające” pacjenta. Alternatywnie, pomieszczenie, jakie zapewnia obiekt, staje się zagrażające; interpretowane jest to jako  kontrolujące pomieszczające, które dąży do zamknięcia, zduszenia lub zgniecenia pacjenta. 

 

Zniszczenie lub odwrócenie funkcji alfa prowadzi do ponownego pojawienia się elementów, które wyjściowo, w próbie pozbycia się bolesnych i nietolerowanych bodźców, były ewakuowane lub projektowane. Przybierają one formy, którą Bion nazywa „dziwacznymi obiektami”. Takie obiekty są bardziej złożone niż elementy beta, zawierają bowiem w sobie ślady ego i superego. Przykładem może być np. struktura urojenia, w którym, oprócz 1) psychotycznie przekształconej (zniekształconej) nieświadomej fantazji wyróżnić można 2) element wzięty z rzeczywistości (ego) – „ziarno prawdy”, jak również 3) zdecydowany sąd moralny (superego), np. potępienie.

 

Funkcjonowanie psychiczne może pełnić funkcje patologicznego pomieszczającego (organizacja obronna lub „azyl psychiczny” Steinera,1991, 1993/2011) Ta obronna i kompensacyjny organizacja psychiki nie jest jednak w stanie skutecznie ochronić przed wszechobecnymi zagrożeniami, jakie niosą katastroficzne lęki, stany prześladowcze, fragmentacja lub depresyjne załamanie.

 

Bion zajmował się szczegółowo przejawami funkcjonowania psychotycznego w sytuacji analitycznej i jego wpływem na interakcje i proces analityczny. Ujmował to w kategoriach konkurencji miedzy dwoma rodzajami funkcjonowania – psychotycznym i niepsychotycznym. Pierwszy oparty jest na nietolerancji i  nienawiści do rzeczywistości, i przejawia się w projekcji, omnipotencji i megalomanii. Niepsychotyczny sposób funkcjonowania opiera się na autentycznym stosunku do rzeczywistości oraz na postawie refleksyjnej i myślącej. 

 

Cześć psychotyczna jest w opozycji w stosunku do niepożądanego myślenia i rozwoju. Rozwijający się proces analityczny stanowi zagrożenie dla pomieszczenia (wprawdzie patologicznego – ale jedynego możliwego w tej konstelacji psychicznej), jakie zapewnia część psychotyczna. Zmiana tego status quo oznacza destabilizację, grozi katastrofą i zagładą całej osobowości, utożsamionej z częścią psychotyczną. Taka zmiana budzi opór i protest. Analityk może być odrzucany jako reprezentant tej niepożądanej i przerażającej wizji.

 

Praca z osobowością psychotyczną wymaga ciągłego identyfikowania części psychotycznej i niepsychotycznej oraz szczegółowej analizy sposobów funkcjonowania pacjenta w układzie przeniesienie–przeciwprzeniesienie. Stopniowo, wraz a postępem pracy analitycznej, która wzmacnia funkcje ego w kontakcie z rzeczywistością, pacjent coraz wyraźniej doświadcza konfliktu miedzy psychotyczną i niepsychotyczną częścią osobowości. Dzięki temu powstaje możliwość nowego rozwoju, ale też pacjent przechodzi przez fazę zwiększonej wrażliwości.

 

Trudność pracy z pacjentami funkcjonującymi na poziomie psychotycznym wynika z tego, że ich funkcjonowanie i komunikacja z innymi opierają się w dużej mierze na masywnej identyfikacji projekcyjnej. Funkcjonowanie psychotyczne nie polega tylko na tym, że pacjent doświadcza oszałamiających i niemożliwych do zniesienia stanów emocjonalnych, ale potrafi on także wzbudzać takie stany emocjonalne w innych, a więc również w analityku. W kontakcie z psychotyczną częścią osobowości dochodzi do większego „wciągnięcia” analityka. W związku z tym większe jest niebezpieczeństwo konfuzji i koluzji. Z drugiej strony, interwencje „podtrzymujące” lub narzucające określony „racjonalny” sposób myślenia mogą być odbierane przez pacjenta jako sugerujące dystans i unikanie zaangażowania w problemy emocjonalne pacjenta. Psychotyczne procesy będą nadal działać „z ukrycia”, hamując lub niwecząc postęp analityczny.

Przekształcenia i O

 

W rozwoju myśli Biona dochodzi do stopniowej zmiany akcentów. Zasadniczy zwrot zarysowuje się wyraźnie w pracy Przekształcenia i kontynuowany jest w Uwadze i interpretacji. Bion wysuwa na pierwszy plan znaczenie prawdy i jej poszukiwania dla istnienia i  rozwoju psychiki.

Bion traktuje świadomość rzeczywistości i prawdę jako nieodzowne dla rozwoju i zdrowia psychicznego. Postuluje „istnienie potrzeby świadomości doświadczeń emocjonalnych” –  prawdy, którą porównuje do pożywienia dla umysłu, bez którego umysł cierpi skutki podobne do efektów wygłodzenia w postaci wycieńczenia, zatrzymania rozwoju lub choroby. (Bion, 1962/2011, s. 92)

 

Jednocześnie Bion uznaje, że „poszukiwanie prawdy może być ograniczone zarówno przez nasz deficyt inteligencji lub mądrości, jak też przez nasze dziedzictwo emocjonalne” i ostrzega, iż „strach przed poznaniem prawdy bywa tak potężny, że nawet dozowana prawda okaże się  śmiertelna” (cyt. w: Boris, 1986). Prowadzi to Biona do sformułowania pojęcia O.

 

Prawda, ostateczna rzeczywistość, którą Bion określa enigmatycznie jako O,  jest ostateczna i absolutna; z natury swojej niepoznawalna, dostępna jedynie poprzez przybliżenia i przekształcenia. Przekształcenia te, stanowiące tak naprawdę zafałszowania, w gruncie rzeczy są nie do uniknięcia. Dzięki nim prawda, w istocie swojej nietolerowana i oślepiająca, staje się wyobrażalna, wyrażalna i wysławiana.

 

Ten koncept prawdy pokrewny jest Kantowskiemu noumenonowi i idealnym bytom Platona. Mogło by się wydawać, że Bion w ten sposób przechodzi na grunt filozofii, opuszczając teren psychoanalizy. Ale tak nie jest. Dla niego koncepcje te stają się następnymi „narzędziami do myślenia” o procesach psychicznych „inaczej niedostępnych”. Znajdują one istotne zastosowanie w sytuacji klinicznej, a także w odniesieniu do procesów dotyczących grup ludzkich. Dlatego bez ich zrozumienia trudno jest ogarnąć istotę złożonego dorobku Biona.

 

Prawda w ujęciu Biona nie jest wiadoma, ale też nie jest idealizowana. Może ona być zarówno „dobra”, jak i „zła”. W każdym przypadku pozostaje niepoznawalna. Bion powiada: Rzeczywistości nei można poznać, podobnie jak nie można śpiewać ziemniaków: można je sadzić, zbierać lub jeść, ale nie można ich śpiewać. Rzeczywistość musi być «byta» [od  być]” (Bion, 1965/2015, s. 218). Jego zdaniem nie można poznać O, można jedynie próbować stać się, być O.

 

Można wprawdzie zbliżyć się, podejść do O poprzez połączenie K, jednakże taka wiedza o rzeczywistości jest czymś innym niż bycie rzeczywistością, podobnie jak znajomość psychoanalizy różni się od bezpośredniego jej doświadczania.

 

Prawda w ujęciu Biona niekoniecznie jest prawdą przez duże P. Taka prawda pozostaje niedostępna. Musimy na ogół zadowolić się małymi prawdami codziennymi, jakich poszukujemy w codziennych spotkaniach analitycznych. Mamy nadzieję, że poprowadzą one do prawd większych – do lepszego obcowania z rzeczywistością, zarówno zewnętrzną jak i psychiczną – i do rozwoju takich pochodnych prawdy, jak autentyczność, szczerość i prawość.

 

Bion skupia się na formach ujawniania się prawdy i na  problemach, jakie napotyka psychika jej poszukująca. Zajmując się też szczegółowo zafałszowaniami prawdy, analizuje procesy hamujące, zniekształcające czy wręcz niweczące dążenie w kierunku prawdy. Bion rozważa, jak problemy te wpływają na pacjenta i analityka oraz na rozwój procesu analitycznego. Analiza tych procesów znajduje wyraz w teorii przekształceń sformułowanej przez Biona w książce Przekształcenia (1965/2015) i kontynuowana jest w Uwadze i interpretacji.

 

Pojęcie przekształcenia wynika z poprzednio opisanego procesu rozwoju myślenia, poprzez który nieuformowane i niewyrażalne elementy ulegają przemianie w idee nadające się do myślenia i zastosowania. Temu procesowi rozwoju myślenia towarzyszy również (odwracalne) przejście z pozycji paranoidalno-schizoidalnej do depresyjnej (PS ↔ D), które, zgodnie z teoriami Melanii Klein, oznacza zasadniczą przemianę jednego rodzaju relacji z obiektami w inny. Według Biona procesy te przebiegają w kontekście układu pomieszczające–pomieszczane, który jest nie tylko integralną częścią tych przekształceń, ale i sam – rosnąc i rozwijając się – podlega przekształceniu.

 

Przekształcenia lokują się w centrum zainteresowań Biona, kiedy rozpatruje on szczegółowo proces analityczny. Pisze on: „[…] praca psychoanalityka winna być traktowana jako przekształcenie urzeczywistnienia (tj. doświadczenia psychoanalitycznego) w interpretacje lub serię interpretacji” (Bion, 1965/2015, s. 62).

 

Przekształcenia odnoszą się do doświadczeń psychoanalitycznych, obserwowalnych i dostępnych dla obojga uczestników. Bion podkreśla w ten sposób rolę „tu-i-teraz“ (here-and-now) – jako zasadniczego terenu pracy analitycznej, konsekwentnie rozwijając koncepcję przeniesienia jako sytuacji totalnej. Bion uważa, iż „O”, znajdujące się poza sytuacja analityczną, w zasadzie nie jest dostępne badaniu psychoanalitycznemu.

 

Tego radykalnego stwierdzenia nie należy rozumieć jako zalecenia, by ignorować wszelki materiał, który nie dotyczy bezpośrednio sytuacji analitycznej, ani nie oznacza to, że trzymanie się widocznych odnośników do „tu-i-teraz“ jest wystarczającym dowodem na autentyczną pracę w przeniesieniu. „O” sytuacji analitycznej dotyczy emocjonalnej rzeczywistości i sposobów, w jakie przejawia się ona w tym konkretnym miejscu i czasie; wszelki materiał – werbalny i niewerbalny – jest pod tym względem istotny (niezależnie od tego czy pacjent ma bezpośrednie skojarzenia na temat analityka, czy nie). Materiał ten jest zawsze przetworzony – występuje w postaci przekształceń – które są właściwym i płodnym terenem pracy psychoanalitycznej. Nabiera też znaczenia wtedy, gdy podlega pracy analitycznej poprzez przekształcenia w czasie sesji (Ferro, 2002, 2002a, 2009). Składa się to na obraz psychoanalizy „w czasie realnym” (Ferro, 2002; Najeeb, 2009) . 

 

Tak więc prawda o tym, co się dzieje w psychice pacjenta jest dostępna poprzez obserwację. Przeżywanie i zrozumienie tego staje się dostępne w polu analitycznym poprzez uczestnictwo obu partnerów w tym, co zachodzi między nimi.

 

Bion opisuje specyficzne rodzaje przekształceń. Część z nich, oparta na omnipotencji czy projekcji, charakteryzuje funkcjonowanie psychotyczne. Do tej kategorii należy przekształcenie w halucynozie (halucynacyjne, życzeniowe), przekształcenie rzutowe (ewakuacyjne, kontrolujące). Przekształcenia o charakterze psychotycznym obejmują cała gamę specyficznych manifestacji. Należy je traktować jako kategorie zbiorcze, ujmujące tylko zasadnicze aspekty zjawisk, a nie ich przejawy, których różnorodność należy dopiero odnaleźć i określić (zob. Słownik). 

 

Bion kontrastuje również rożne typy przekształceń manifestujące się w psychotycznym i niepsychotycznym funkcjonowaniu (np. pacjenci A i B opisani w Rozdziale 2). Pośrednią formę stanowi przekształcenie izometryczne, które towarzyszy funkcjonowaniu neurotycznemu, ale zakłada istnienie funkcjonującego ego i możliwość analitycznej współpracy. Za inną pośrednią formę można uznać przekształcenie w K, kiedy ma ono charakter czysto intelektualny i jest wyrazem omnipotentnego dążenia do wszechwiedzy.

 

Można oczekiwać, że w miarę postępu procesu analitycznego – w pojedynczej sesji i w ciągu dłuższego czasu – przekształcenia pacjenta będą odchodzić od form psychotycznych i bardziej zbliżać się do form nastawionych na poznanie i użytecznych analitycznie. Rozwój ten będzie udziałem zarówno pacjenta, jak i analityka. W kategoriach siatki rozwój taki można zobrazować przesunięciem w dół wzdłuż osi pionowej i w prawo wzdłuż osi poziomej.

 

Do pozytywnych przekształceń „poznawczych” (lub wg. Sandlera „przekształceń w psychoanalizie”; Sandler, 2005; p.795), zakładających uczenie się na podstawie doświadczeń, należą przekształcenie w K umożliwiające przejście K → O oraz, najważniejsze dla Biona, przekształcenie w  O. 

 

Przekształcenie w K odbywa się na poziomie myśli racjonalnej i logicznej, wywodzi się ze spostrzeżeń zmysłowych i odwołuje się do pamięci. Jego manifestacjami są rozważania, interpretacje, zrozumienie i wgląd. Jest nieodzowne w procesie analitycznym, ale nie zawsze możliwe i dostępne. Co więcej, zdaniem Biona nie jest ono wystarczające i opieranie się wyłącznie na nim może ograniczyć proces analityczny. Bion szczegółowo zajmuje się – m.in w niniejszej pracy – sytuacjami, w których zrozumienie staje się wiedzą „posiadaną”, usztywniającą się i kostniejącą, nabierającą charakteru fałszywych przekonań lub idei nadwartościowych (zob. Britton, Steiner, 1994; Money-Kyrle, 1968), należących do kategorii F2. Utrzymywanie i obrona takiego stanu zapobiega rozwojowi i może nawet doprowadzić do unicestwienia autentycznego procesu psychoanalitycznego. 

 

Przekształcenie w O jest, zdaniem Biona, zasadniczym elementem psychoanalizy. Należy do niego dążyć i kultywować możliwości osiągania go. Przekształcenie takie opiera się na poznaniu intuicyjnym umożliwiającym kontakt z pozazmysłową – niekoniecznie dostrzegalną, ale wyczuwalną – rzeczywistością psychiczną. To, co nazywa się potocznie intuicją, ma – zdaniem Biona – zastosowanie i jest niezbędne w odniesieniu do realiów ujawniających się w obszarze psychoanalitycznym. Pisze on w Cogitations: „Realia te dają się poznać poprzez intuicję, jeśli istnieje odpowiedni i właściwie funkcjonujący aparat poznawczy i gdy istnieją także odpowiednie warunki do jego użycia [...] działanie takie zależy od uczestniczącej w nim osobowości, aktywności intuicji, oraz od podstawowych zdolności intuicyjnych i ich dobrego stanu [...] psychoanalityk winien używać swojej intuicji tak, by nie była ona nadwyrężona poprzez szkodliwy wpływ pamięci, pragnienia i rozumienia” (Bion, 1992, s. 315).

 

Postulując, że w zasadzie, „O każdej sytuacji analitycznej może być przekształcane zarówno przez analityka, jak i przez pacjenta” (Bion, 1965/2015, s. 107), autor podkreśla, iż każdy z uczestników patrzy na nią z innej perspektywy i stąd przekształcenie dokonane przez pacjenta (Tp) różni się od przekształcenia dokonanego przez analityka (Ta). Analityk nie jest więc jedynym rzecznikiem i nosicielem prawdy. Z racji swojej uprzywilejowanej pozycji i kwalifikacji zawodowych może jednak do takiej roli pretendować lub może być do niej wybrany przez pacjenta. Elementy takiego układu winny być terenem pracy analitycznej. Przyjęcie jako niepodważalnego faktu, że analityk jest ostatecznym autorytetem i wyrocznią może prowadzić do komplikacji w układzie przeniesienie–przeciwprzeniesienie. 

 

Nie zmienia to faktu, że analityk z racji swojego doświadczenia i treningu jest lepiej przygotowany do zadań analitycznych i że te jego kwalifikacje są pomocne i niezbędne. Postulat całkowitej symetryczności sytuacji analitycznej (lub terapeutycznej) jest takim samym zafałszowaniem jak założenie, że analityk „zawsze wie lepiej”.

 

Sytuacja analityczna jest sytuacją niesymetryczną. Pacjent decyduje, czy da wyraz swoim emocjom i fantazjom, czy nie i w jakiej formie je wyrazi. Wprawdzie jego emocjonalne inklinacje w kierunku L lub H mogą zakłócać lub przeciwdziałać rozwojowi połączenia K (dążeniu do poznania analitycznego), ale jednocześnie swobodna ekspresja dostarcza materiału, wykorzystywanego w procesie K → O, tak przez analityka, jak i przez pacjenta, co otwiera drogę do przekształceń i do rozwoju psychicznego.

 

Analityk również przekształca swoje „O” sesji analitycznej,  ale jego sytuacja jest odmienna. Choć będzie on w percepcyjnym i intuicyjnym kontakcie z doświadczeniami emocjonalnymi pacjenta (i swoimi własnymi), to w jego przypadku komunikacje winny być w zasadzie ograniczone do domeny poznawczej, K, której podporządkowane są aspekty emocjonalne (H i L), tak aby nie  miały one charakteru odreagowań (działań, kolumna 6). Postulowana dla niego lokalizacja w siatce jest więc E, F (G): 1, 3, 4, 5.

 

Rola analityka bywa kluczowa, ponieważ może on znacząco wpływać na wszystkie elementy triady zmian, obejmującej funkcję alfa (procesy myślowe) i przejście z pozycji PS do D (procesy emocjonalne). Ważną rolę w pracy analityka gra utrzymanie równowagi pomieszczające–pomieszczane, tak aby układ ten był progresywny i rozwojowy, a nie sztywny i hamujący. Wynikają z tego określone działania analityka – zarówno interpretacyjne, jak i dotyczące jego ogólnej postawy.

 

Uważne słuchanie pacjenta bywa niesłychanie pomocne w zrozumieniu ukrytych prawdziwych aspektów interakcji i ich zafałszowań. Może to pomoc w rzuceniu światła na sposoby, w jakie nieświadomie przyczyniać się do nich może postawa i interwencje analityka. W zadaniu tym, według Biona, „najlepszym twoim współpracownikiem będzie nie twój superwizor, nauczyciel, ani ten, którego rady zasięgasz, ale twój pacjent: rzeczywista współpracę uzyskasz od tej osoby, która wydaje się tak wroga, negatywistyczna i niechętna do współpracy” (2007). Inni autorzy, wychodząc z podobnych założeń, rozwijają własne podejścia do interakcji analitycznej (Ferro, 1999, 2002; Faimberg, 2005).

 

Rozważając znaczenie i wartość przekształceń, Bion unika wartościowania z punktu widzenia moralistycznego, jak też wskazywania związków przyczynowo-skutkowych. Jego zdaniem przekształcenie należy rozpatrywać z puntu widzenia stosunku do prawdy i nieprawdy i oceniać pod kątem tego, czy prowadzi ono do wzrostu i rozwoju, czy odwrotnie. Z tego punktu widzenia pożądane jest, by przekształcenie dało w rezultacie pre-koncepcje, która by w kontekście kolumn 3, 4 ,5 prowadziła do dalszego rozwoju (Bion, 1965/2015, s. 127).

 

Droga do poznania  (K)  prowadzi przez O, ale nie odwrotnie. Droga do O – nigdy kompletna i satysfakcjonująca, często przelotna i efemeryczna, ale jedynie właściwa – wymaga specjalnych warunków i określonej postawy, zwłaszcza ze strony analityka. Zagadnienie temu Bion poświęca znaczną cześć tej książki.

 

Postawa analityczna

 

Punkt wyjściowy Biona jest podobny do przyjętego przez Freuda, który także zalecał postawę abstynencji emocjonalnej i neutralności w stosunku do pacjenta. Bion jednak idzie dalej. Analityk nie powinien traktować żadnej obserwacji jako oczywistej, nawet gdy odnosi się do wielokrotnie rejestrowanych „faktów” (np. umeblowanie gabinetu czy zakończenie sesji). Powinien zawsze być otwarty na nowe obserwacje, skojarzenia i interpretacje oraz uczulony na mechaniczne, sterylne powtórzenia (np. na ciągle takie samo interpretowanie przerw w analizie, które przecież za każdym razem mogą mieć zupełnie inne znaczenie, nawet w przypadku tego samego pacjenta).

 

Wątek ten Bion rozwija jeszcze dalej, gdy formułuje radykalne zalecenie dotyczące postawy analitycznej, która pozbawiona ma być pamięci, pragnienia i zrozumienia. Rekomendacja ta jest często cytowana, ale nie zawsze właściwie rozumiana i dlatego nie wykorzystywana należycie. Nie jest  to oczywiście zalecenie łatwe do zastosowania. Aby lepiej zrozumieć, o co Bionowi w nim chodzi, trzeba odnieść to do wyżej opisanej relacji do O .

 

Znaczenie, jakie Bion wyjściowo przypisuje K (poznaniu), ustępuje przypisaniu zasadniczej wartości „O” – ostatecznej i niepoznawalnej rzeczywistości. 

 

Podczas gdy K reprezentuje dążenie do poznania i opiera się na łatwiej dostępnych i rejestrowanych danych zmysłowych, dostęp do O – a ściśle mówiąc, do jego pochodnych – ogranicza się do bezpośrednich danych zmysłowych. Dostęp ten jest niełatwy, niestały i, z natury rzeczy, niepełny i ograniczony. Dlatego zdaniem Biona trzeba go ułatwić, dać mu maksymalne szanse. I temu służyć ma zalecana przez niego postawa analityczna.

 

Nadmierne przywiązanie do K i poleganie na nim przeszkadza w osiągnięciu tego celu. K w tym przypadku reprezentuje ograniczenie i skrępowanie. Należy więc próbować zmniejszyć te ograniczające aspekty. Aby to osiągnąć, aby zbliżyć się maksymalnie do O, trzeba porzucić to, co się wie, co się pamięta i czego się bardzo chce. 

 

Poleganie na posiadanej wiedzy o pacjencie oraz na znajomości teorii psychoanalitycznych działa uspokajająco, bo zmniejsza wątpliwości i redukuje lęki przed nieznanym. Jednocześnie jednak ogranicza otwarcie się na nowe doświadczenia i przeciwdziała znalezieniu w nich czegoś nowego. Uleganie pragnieniu, żeby za wszelką cenę coś wiedzieć, paradoksalnie zmniejsza szanse rzeczywistego poznania. Bion podejmuje analogię Freuda, który porównywał (w liście do Lou Andreas Salome) postawę, jaka przyjmuje w sytuacji analitycznej, do sztucznego oślepiania się po to, by lepiej widzieć w ciemności (Freud, E. L., 1961). Bion, kontynuując optyczną metaforę, pisze o niebezpieczeństwie rzucania światła na otwarty aparat fotograficzny, co może spowodować nieuchronnie prześwietlenie filmu i zniszczenie jego właściwości rejestrujących, a więc i poznawczych.

 

Pamięć może mieć podobnie ograniczającą funkcje. Skupiając się kurczowo na wspomnieniach lub starając się przypomnieć sobie dawne wydarzenia, unikamy spotkania się z tym, co dzieje się teraz, co może wyłonić się w tym momencie. Jeśli staramy się przypomnieć sobie pacjenta widzianego wczoraj czy przed tygodniem, możemy nie zauważyć tego, którego spotykamy dzisiaj.

 

Równie problematyczne są jednak starania o to, by zapomnieć. Jeśli wkładamy w to wysiłek, zmniejszamy szanse bycia otwartym i receptywnym na to, co pojawia się w danym momencie. A to może mieć rożną formę – może to być wspomnienie czy skojarzenie do dawnych wydarzeń. Ważne jest  jednak, by miało szanse pojawić się spontanicznie, bo wtedy może ujawnić coś nowego i nieoczekiwanego.

 

Z podobnych powodów pragnienia i życzenia także mogą przeszkadzać. Jeśli analityk pragnie określonego rezultatu czy też nie życzy sobie innego, jego receptywność będzie zmniejszona, a trafność percepcji zakłócona. Ponadto może on ukierunkować interakcje z pacjentem w sposób, który, pozornie potwierdzając jego założenia (poprzez koluzję z pacjentem), będzie przyczyniał się do coraz większego zafałszowania. Pragnienie unikania trudności czy nieprzyjemnego materiału jest potencjalnie równie zafałszowujące jak nadmierny zapał terapeutyczny (przed którym ostrzegał już Freud). Dążąc do tego, by stan pacjent się poprawił lub by skorzystał on z interpretacji, łatwo jest stracić z oczu to, co się aktualnie dzieje. Zdaniem Biona: „Pragnienie bycia dobrym psychoanalitykiem przeszkadza w byciu psychoanalitykiem” (Bion, 1967/2014, s.186).

 

Postawa „bez pamięci i pragnienia” wymaga wysiłku, dyscypliny i przekonania („wiary” w rozumieniu Biona – F, zob. Słownik), a przede wszystkim tolerowania niepewności. Postawa ta pokrewna jest pojęciu „negatywnej zdolności” Keatsa, który (w jednym ze swych listów) określał ją jako umiejętność „pozostawania w stanie niepewności, zagadkowości i wątpliwości, bez konieczności natychmiastowego odwoływania się do faktów i uzasadnień”. Ta postawa receptywności, otwartości i empatii jest podobna do „zamyślenia” matki, do stanu macierzyńskiego zaabsorbowania  (Winnicott); ma wiele wspólnego z „dostrojeniem” i intuicją.

 

Postawa „bez pamięci i pragnienia” jest przeciwieństwem identyfikacji projekcyjnej, przy której własne percepcje, pragnienia i atrybuty przypisywane są innym. Obejmuje ona m.in. wczucie się w „prawdę” pacjenta. Ponieważ termin „identyfikacja introjekcyjna” jest raczej mylący, można by to nazwać identyfikacją empatyczną – jednym z jej elementów jest zdolność postawienia się w położeniu drugiej osoby, „znalezienia się w jej skórze”.

 

Trudności z utrzymaniem postawy zalecanej przez Bion są niemałe. Przypomina ona pływanie w oceanie niepewności i nieświadomości, czekając aż prawda da o sobie znać. Doświadczenie to budzi dręczące wątpliwości, lęki, nawet uczucia prześladowcze – w oceanie może zaroić się od rekinów. Czekając na urzeczywistnienia (idee, obrazy, intuicje), analityk doświadcza procesu podobnego do dezintegracji i fragmentacji charakterystycznych dla pozycji PS. Dopiero kiedy nowe doświadczenie wyłoni się i skrystalizuje się w formie, która da się zidentyfikować (wybrany fakt), może nastąpić przekształcenie, które doprowadzi do bardziej zintegrowanego stanu (odpowiadającego pozycji depresyjnej – D), co  umożliwi sformułowanie interpretacji.

 

Lęk analityka jest strachem przed zatraceniem się i szaleństwem. Wynika to z odrzucenia znajomych parametrów, protez myślowych na rzecz niejasności i pomieszania. Bliskość O napełnia podziwem i zgroza, jest nie do zniesienia i nie do pomyślenia.

 

Inne niebezpieczeństwo wynika z pochłonięcia przez O. Prowadzi to do identyfikacji z ostateczną rzeczywistością, doświadczaną jako wcielenie Prawdy, ideału lub boskości. Identyfikacja z takim obiektem prowadzi do utraty krytycyzmu, do megalomanii i niebezpiecznego oddalenia się od rzeczywistości. W przypadkach krańcowych doprowadzić to może do zaburzeń po stronie analityka i do pogwałcenia granic analitycznych (zob. Gabbard i Lester, 1995).

 

Kiedy analityk, zgodnie z zaleceniami Biona, stara się być receptywny w stosunku do pacjenta, daje mu to większe, unikalne możliwości pracy analitycznej. Bion nie pozwala nam zapomnieć jednak, że w takiej sytuacji trudności i niebezpieczeństwa nasilają się. Analityk otwiera się bowiem na zaburzone i zaburzające procesy o charakterze destrukcyjnym, kontaktuje się bardziej z poziomem psychotycznym i musi stawić czoła przekształceniom rzutowym. Oczywiście, szczególnie ważna w tych przypadkach jest jego zdolność zapewnienia pacjentowi poczucia bezpieczeństwa i „pomieszczenia”. Obecność i dostępność umysłu, który, w przeciwieństwie do pacjenta (i prawdopodobnie odmiennie od znaczących obiektów z jego życia), jest w stanie funkcjonować mimo nawało nieprzerobionych wrażeń i zachować zdolność do myślenia bez uciekania się do pseudo zrozumienia, może być czynnikiem decydującym o dalszym losie i powodzeniu analizy.

bottom of page